Podobno wielkość ma znaczenie, ale według mojego dzisiejszego gościa to często małe sukcesy prowadzą nas do wielkich rzeczy. O tych małych sukcesach w życiu i firmie będziemy dzisiaj rozmawiać. Jak wdrożyć usprawnienia w firmie i w życiu za pomocą Kaizen.
Co to jest Kaizen? Jest to teoretycznie filozofia, ale dla mnie tak naprawdę to metodologia. Mówi jak osiągać swoje cele lub oczekiwane efekty za pomocą tzw. małych kroków. Pokazuje jak zauważać naprawdę małe zmiany i jak je doceniać, bo właśnie te małe, dla wielu nieistotne rzeczy mogą nas doprowadzić do wielkich rezultatów.
Kaizen łączy w sobie optymalizację, motywację i faktyczne działanie. I o tym właśnie porozmawiam z Tomkiem Milerem, który jest autorem bloga i książki o Kaizen.
Przeczytaj transkrypcję odcinka „Usprawnienia w firmie bez rewolucji” tutaj >>
Tomek podał ogrom przykładów jak wykorzystywać Kaizen w życiu osobistym i w firmach.
Jak sam Tomek powiedział, Kaizen to taka metoda, która mówi jak nic nie robić, a coś zrobić. Kwintesencją jest robienie małymi krokami rzeczy, które mogą nas przytłaczać. Wg. Tomka to bezpieczna droga do poruszania się do przodu. Małe kroki to nasze małe sukcesy, które razem tworzą coś wielkiego. Ważne jest jednak by te kroki nie były też za małe.
Małe kroki działają, bo mózg mamy złożony z 3 części – mózg gadzi, “gadzina zmian” – najstarszy element, który jest tylko po to byśmy przeżyli. Mózg gadzi torpeduje wszystko co nowe, co chcemy zmienić, on zawsze wraca do naszych starych, utartych schematów. On się nie boi małych rzeczy, on tego nie zauważa i nie boi się ich. Małe często jest łatwe, a my lubimy robić to co jest dla nas łatwe. Ważne jest jednak by zaczynać, a potem już wpadamy w tzw. flow. Kaizen przy okazji uczy wytrwałości.
Dzięki Kaizen uczymy się konsekwencji, nie samego nawyku, to uczenie się zaczynania i wytworzenie nawyku zaczynania.
Tomek opowiadał także o początkach Kaizen – gdzie i jak powstała ta filozofia.
Kaizen ma swój początek w firmach. Toyota jest wzorem Kaizen. Z Kaizen rozwinęła się metoda Lean. Myślenie i działanie zgodne z Kaizen w firmach to: nie szukam gdzie indziej, a szukam w tym co mam teraz, gdzie mogę tutaj codziennie coś polepszyć.
Kaizen nie oznacza, że robimy coś powoli. W Kaizen chodzi o to by robić i uczyć się na małych błędach. Sprawdzanie na małych elementach przed dużymi zmianami.
Nie uważaj siebie za najmądrzejszego, szukaj też wśród ludzi, których masz.
Z Tomkiem dużo nawiązywaliśmy do talentów Gallupa – w sumie dzięki nim się poznaliśmy. Poszczególne zasady Kaizen odnieśliśmy do różnych talentów. Czym są talenty Gallupa? Już o nich trochę na blogu i w podcaście było – zachęcam Cię do zajrzenia tu:
– Jakie są Twoje talenty? Czyli test Strengthsfinder i praca z talentami?
– 17 odcinek podcastu: Talenty Gallupa w biznesie, produktywność i ta Jedna Rzecz
Ważne jest by nauczyć się zauważać małe nawyki i małe sukcesy. One mogą być zapłonem kolejnych ulepszeń.
Ponadto z Tomkiem rozmawiamy też o tym:
- Jak motywować pracowników do zmian?
- Jak wspomagać rozwój pracowników?
- Jak znaleźć motywację do działania dzięki partnerowi produktywności?
- Kim jest partner produktywności?
- Jak pracować z partnerem produktywności?
- Jak talenty Gallupa wspierają działanie wg. Kaizen, a jak Kaizen wspiera nasze talenty?
Jeśli chcesz podpytać Tomka o kwestie związane z Kaizen lub inne tematy jakimi się zajmuje to możesz się z nim skontaktować w tych miejscach:
Strona internetowa Tomka
Tomasz Miler na Linkedin
Tomek na Facebooku
Książka Tomka Kaizen. Jak osiągnąć wielkie cele małymi krokami
Książki, o których rozmawiamy w podcaście:
- Metoda czarnej skrzynki – Matthew Syed
- Najlepszy – Łukasz Grass
- Startup. Postaw wszystko na jedną firmę
- Esencjalista – Greg McKeown
- Jedna rzecz Keller Gary, Papasan Jay
- 18 minut Peter Bregman
- Podcast 3% lepszy
I jeszcze na koniec 10 zasad Kaizen
- Problemy stwarzają możliwości – jest jak jest, szukajmy rozwiązania w tym co mamy
- Pytaj 5 razy dlaczego – pogłębiaj, pogłębiaj, pogłębiaj
- Bierz pomysły od wszystkich – brać od innych ich perspektywę, inni widzą inaczej
- Myśl nad rozwiązaniami możliwymi do wdrożenia
- Odrzucaj ustalony stan rzeczy – szukaj coś nowego
- Wymówki, że czegoś się nie da zrobić, są zbędne
- Wybieraj proste rozwiązania, nie czekając na te idealne.
- Użyj sprytu zamiast pieniędzy – rozwijanie siebie, wyciągaj jak najwięcej z tego co masz.
- Pomyłki koryguj na bieżąco.
- Ulepszanie nie ma końca.
Znałeś Kaizen? Co sądzisz o tej filozofii albo jak kto woli metodzie działania? Ja mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem jej fanką, z drugiej często te małe kroki nie motywują mnie do działania. A może ja po prostu ustalam sobie za małe kroki?
Chętnie dowiem się czy stosujesz i rzecz jasna jak, metodę Kaizen w swoim życiu, jak dzielisz kroki na mniejsze kroczki. A może to nie dla Ciebie? Czekam na komentarze tutaj lub w Social Media 🙂
Skąd możesz pobrać podcast Firma On-line?
Podcast dostępny jest :
- na blogu – lista wszystkich podcastów
- w iTunes – dla użytkowników iPhone’ów i iPad’ów
- w serwisie Spreaker – pobierz aplikację Spreaker dla Androida i iPhone
- w serwisie Stitcher – pobierz aplikację Stitcher dla Androida i iPhone
- pobierając aplikację do słuchania podcastów na Androida, np. Podcast Addict, Podcasts Go, Google Podcasts, The Podcast App
- pobierając aplikację do słuchania podcastów na iPhone, np. Overcast, Pocket Casts, Castro, The Podcast App
- Pobierz plik mp3
- Poprzez specjalny RSS
Zapisz się także na mój newsletter by być na bieżąco, a przy okazji otrzymać fajne prezenty.
A jeśli spodobał Ci się ten odcinek będę wdzięczna za komentarz i podzielenie się tym odcinkiem z innymi osobami, którym jego treść może być przydatna. Będzie mi też miło jeśli poświęcisz chwile i zostawisz krótką ocenę podcastu w iTunes – dzięki temu inne osoby łatwiej dotrą do tego podcastu.
Oceń podcast Firma On-line >>
- użytkownicy systemu IOS – iPhone, iPad i komputery Mac – wejdź do iTunes i kliknij w sklep, tam wyszukaj FiRMA ON-LINE. Możesz ocenić dodając gwiazdki, a także zostawiając komentarz. Dziękuje!
- użytkownicy systemu Windows – zainstaluj na swoim urządzeniu aplikację iTunes, kliknij w niej w sklep, tam wyszukaj FiRMA ON-LINE. Możesz ocenić dodając gwiazdki, a także zostawiając komentarz. Dziękuje!
- użytkownicy systemu Android – wejdź do Google Play, pobierz aplikację Apple Music i kliknij w niej w sklep, tam wyszukaj FiRMA ON-LINE. Możesz ocenić dodając gwiazdki, a także zostawiając komentarz. Dziękuje!
Trzymaj się ciepło i do usłyszenia niebawem 🙂
——————————————————————————
Transkrypcja odcinka Usprawnienia w firmie bez rewolucji
Cześć Tomku! Poznaliśmy się dzięki Talentom Gallupa, ale łączy nas jeszcze jedna rzecz – Kaizen. Ty się zajmujesz, a ja wierzę w tę filozofię. Próbuję ją wdrożyć w życie, choć nie zawsze mi to wychodzi. Proszę, powiedz coś o sobie i o Kaizen.
Witam serdecznie! Nazywam się Tomasz Miler. Jestem zafascynowany Filozofią Kaizen. Lubię to, kocham. Jest to metoda „jak nic nie robić, a zrobić”. Bardzo mi się spodobała wypowiedź jednej osoby na LinkedInie. Powiedziano mi, że ludzie nie chcą robić Kaizen, bo jest tak proste i banalne, że się nie opłaca. Po czasie, gdy ktoś to zrobi, mówi: „Kurcze, dlaczego nie zrobiłem tego wcześniej”.
Myślę, że to jest taka kwintesencja Kaizen. Robienie małymi krokami rzeczy, które czasami nas przytłaczają. To bezpieczna droga do poruszania się naprzód. Gdy jest coś dużego, to nas przytłacza, zniechęca, a gdy to pokroimy, widzimy małe sukcesy, które robimy. Małe sukcesy są ważną rzeczą. Trzeba zauważać są sukcesami. One są paliwem do tego, żebyśmy zrobili coś większego, bo z tych małych wychodzi duże.
Kwintesencją Kaizen jest robienie małymi kroczkami rzeczy, które czasem nas przytłaczają. To bezpieczna droga do poruszania się naprzód.
Co rozumiesz przez „małe”?
Dla każdego to co innego.
Wytłumacz mi na przykładzie.
Ostatnio kolega mnie poprosił o to, żebym zachęcił go do robienia pompek. Mówię: „Robimy!”. Od ilu zacząć? – Od jednej. Mówi: „Od jednej to chyba trochę za mało”.
“A ile możesz w tej chwili? 5,10? Dasz radę?”
“No dam.”
“To zacznijmy od 10.“
Jak jest jeden to za mało i nie zauważamy tego. Mam też jeszcze jedną filozofię, że ważne jest zaczynać. Zacząć choć trochę i po tej 1 minucie robienia czynności wpadamy we flow. Może mieszam, ale z drugiej strony ważne jest to, że lubimy robić rzeczy gdzie mamy pułap wyznaczający, że nie jest to zbyt łatwe. Robimy coś, co możemy, ale to nie jest trudne przy wykonywaniu jednego dnia. 10 pompek nie jest trudne, więc zaczął to robić, aż doszedł do 25. Staramy się codziennie konsekwentnie to robić. Jesteśmy partnerami produktywności. Codziennie rano dajemy sobie znać plusem, czy ktoś zrobił, czy nie. Mała rzecz, ale uczy wytrwałości.
Ktoś powiedział, że Kaizen jest nudne, że powtarzanie to dyscyplina, a dyscypliny sam nie lubię. Robienie z przymusu od razu zniechęca. Sam się łapie na tym, żeby mówić „chcę” zamiast „muszę”. Wiem, że nauka takiego mówienia to proces dłuższy. W Kaizen nie zrobi się od razu, bo tak działa nasz mózg. Małe kroki działają, ponieważ mamy mózg stworzony z trzech części. Jest kora mózgowa, która jest najbardziej wykształcona, racjonalna. Jest mózg ssaczy i gadzi. Gadzi nazywam „Gadziną zmian”. Mózg gadzi to najstarszy element, ale działa tylko po to, żebyśmy przeżyli następnego dnia. Słyszałem fajne powiedzenie „Dla niego lepszy jesteś żywy niż spełniony i szczęśliwy”. Myślę, że dużo jest w tym racji. Mózg gadzi torpeduje wszystko, co robimy nowego. Co chcemy zmienić bądź jest do wykonania dużego, on zawsze wraca do tych starych, utartych schematów.
Mam chyba 90% tego mózgu.
Myślę, że proporcje są trochę inne. To naprawdę „Gadzina zmian”. Jeżeli coś chcemy zrobić, to mówi nam: „Nie, nie, nie”. Śmieje się, że on nie wie, że mam lodówkę. Musimy się maksymalnie najeść, żeby przeżyć jak najwięcej. Nie wie, że możemy otworzyć tę lodówkę w każdej chwili. Niby jest świadomy, ale gdy dojdziemy do dużej miski czegoś co nam smakuje, to będziemy się obżerać, aż skończymy. Mózg racjonalny mówi: „Tego nie rób, masz lodówkę”. Gadzi natomiast: „Najedz się, bo masz przeżyć”. Jedyną metodą, żeby go przekonać do czegoś, to stworzenie nawyku. Żeby się do czegoś przekonał, to nie może się bać. Nie boi się małych rzeczy. Jeżeli wprowadzam jakąś rzecz pomału, to się przyzwyczaja. Nie zauważa tego, że przeczytałem jedną stronę książki.
Przy założeniu, że będziemy czytać godzinę dziennie, to w kolejne dni się zniechęcamy i zaczynamy czytać 40 minut, później 30 minut, aż cały nawyk idzie na marne. Gdy zaczniemy od jednego, to nie będziemy się bać. To nie jest uczenie nawyku, lecz procesu konsekwencji. Będziemy coś robić codziennie i tę jedną stronę przeczytam. Gdy zaczynamy robić od małych zadań, to wpadamy we flow. Zaciekawia nas to. Kaizen to uczenie się zaczynania i wytworzenie nawyku zaczynania. Później ten flow można poprawiać, ulepszać o minutę, dwie, trzy minuty.
Można też wpaść w takie koło: „Okej, zrobię 5 pompek, jutro zrobię 5 i za rok również będę robiła 5, bo nie będzie mi się chciało iść dalej. Już coś robię, więc po co to zmieniać”. W Kaizen chodzi o to, żeby stawiać te większe kroki, iść dalej. Jeżeli będziemy cały czas na tych 5 czy 10 pompkach, to nie pójdziemy dalej.
Zdecydowanie uważam, że najpierw trzeba tworzyć nawyk, a dopiero później go rozbudowywać. Jak mamy nawyk, to chcemy go robić. Codziennie rano i wieczorem, wiem, że zrobię te pompki z kolegą. Nie robię tego co zamierzałem. Często jest tak, że lubimy osiągać sukcesy. Jak zakładam, że więcej zrobię, niż założyłem, to mam sukces. Robiłem też tabele z punktami. Kto lubi takie robić, polecam. Jeden punkt jest za to, że zacząłeś, dwa za to, co zrobiłeś, a trzy za to, że zrobiłeś coś więcej niż wczoraj.
Może być dodatkowa punktacja za to co zrobiłeś. Masz wtedy dodatkową motywację, że zrobiło się więcej niż wczoraj. Jeden za to, że zrobiłem jedną pompkę, dwa za to, że chciałem, a trzy za to, że zrobiłem więcej niż wczoraj.
To tylko dla siebie robisz, tak? Czy ktoś Ciebie ocenia ile punktów zdobyłeś? Ja jestem osobą, która ma motywację zewnętrzną. Takie punkty, może dwa dni będą mnie mobilizować, ale później o tym zupełnie zapomnę. Metoda kija i marchewki na mnie działa, albo kary i nagrody, ale to też musi być ktoś z zewnątrz.
Poznaliśmy się na spotkaniu Gallupa. Mam kontakt z różnymi osobami i wiem, że to inaczej działa. Mam podobnie jak Ty, lubię mieć kontakt, współzawodniczyć z kimś. Współzawodnictwo, nie jako bycie lepszym, a porównywanie siebie. Nie muszą to być osoby z domu, ale na moim poziomie, jakim mogę się porównać. To u mnie działa. Jak mam sam zrobić, to jest to dużo cięższe. Jak mam wizję zrobienia czegoś, to wtedy to działa. Jak pisałem książkę, to ciągle powtarzałem: „Mam skończyć chociaż trochę codziennie”. Miałem wewnętrzną motywację.
Przy innych rzeczach jest trudniej. Dobrze jest znaleźć Partnera Produktywności. To ważna cecha i sposób, w jaki będziemy się motywować. W zależności od osobowości, jedni tego potrzebują, a drudzy wolą sobie odhaczać. Mam kolegę, który biega. Ja przygotowuję się do biegów metoda partyzancką, a on ma codziennie rozpiskę ile przebiegnie i z jakim tempem. Na niej musi odhaczyć, że to jest zrobione według planu. Ja tak nie mam. Ważne jest też to, że każdy podchodzi do tego inaczej i należy znaleźć najlepsza własną metodę.
Można mówić, że Kaizen nie jest dla niego, bo ma tysiąc pomysłów na minutę i rytuały, powtarzalności to nie dla niego. Nauczenie wytrwałości to trochę inne słowo. Trzeba nauczyć się nie powtarzania, a wytrwałości w tym, co robimy. To już jest większa zachęta. Mój partner biznesowy ma tysiąc pomysłów na minutę i mówię, że Kaizen go uspokaja. Wizja pracy za 5,10 lat na to, co jest dzisiaj. Dzisiaj muszę to zrobić, żeby dojść do tej wizji za 10 lat.
Mówimy o naszych osobistych przykładach. W firmach to też działa? Można to wprowadzić, wdrożyć do zespołów, żeby to faktycznie pracowało? Nie przy jednym zadaniu, ale ogólnie.
Jak najbardziej. Kaizen wyszło z firm podczas II Wojny Światowej w Stanach Zjednoczonych. Trafiła do Japonii na świetny grunt i do dziś jest świetnym wzorcem, która korzysta z Kaizen. Teraz już tam przestało się to nazywać Kaizen. Jest to Lean, czyli uszczuplanie pewnych procesów. Jak najbardziej to metoda dla firm.
Kaizen jest bardziej filozofią, a Lean narzędziem, w którym wykorzystuje się filozofię Kaizen. W firmach wszelkie procesy, to co robimy i w jaki sposób, drobne ulepszenia działają w każdej firmie. Nie zauważamy, że musimy to zrobić. Massaki Imai, Guru Kaizen, powiedział: „Nie sztuką jest zrobić coś, gdy ma się olbrzymie zasoby finansowe i fantastycznych managerów. Sztuką jest zrobić coś, gdy się nie ma tych zasobów”. To jest myślenie Kaizen. Nie szukam gdzie indziej, tylko tego, co mam w tej chwili. Z tego, co mam szukam najlepszej opcji, zysków, gdzie mogę polepszyć codziennie u siebie, bądź w innej strukturze firmy.
Nie sztuką jest zrobić coś, gdy ma się olbrzymie zasoby finansowe i fantastycznych managerów. Sztuką jest zrobić coś, gdy się nie ma tych zasobów.
Poznałem szefa firmy, która zajmuje się produkcją jachtów. On wprowadził Lean u siebie. Jest zachwycony tym, jak to działa, jak funkcjonują ludzie. Każdy codziennie ma poprawić się o jedną rzecz. Chodzi osoba i sprawdza, co dzisiaj poprawiłeś. Chodzi o przykręcenie śrubki, o drobną rzecz będącą w otoczeniu. Mówi, że samo to, że ktoś ma coś wymyślić, stwarza większe zaangażowanie pracowników. Opowiadał, jak jego pracownicy w tej chwili stworzyli narzędzia, których nie można nigdzie kupić do wyciągania śrubek, czy kręcenia. Stworzyli własne urządzenie, żeby praca była łatwiejsza, prostsza i przyjemniejsza.
W Kaizen pracownicy się bardziej angażują. Nie sztuką jest uważać się za najmądrzejszego, ale żeby poszukiwać tego wśród innych. To jest też poszukiwanie zasobów w ludziach. Co kto ma, jak mogą to zrobić i w jaki sposób, co możesz polepszyć. Okazuje się, że gdy połączymy te minimalne, 1% zmiany, okazuje się, że 1+1+1 to nie jest 3, tylko gdy zwiększymy to w jednym miejscu i drugim, to polepszymy nie o 3% a o 5% czy 6%. Procenty się kumulują. To jest niezauważalne w firmach, że ten mikro proces można usprawnić i w tak znaczący sposób usprawnić działanie firmy. To nie 1%. Szukajmy 1% zysków po to, żeby ten zysk na końcu wynosił 15%, 20% czy 30%.
Tutaj jest firma stricte produkcyjna, przemysłowa. Da się coś takiego zrobić też w agencjach marketingowych, czy w miejscach głównie z obsługą klienta?
Uważam, że wszędzie. W marketingowych ulepszeniach sama podpowiedziałaś mi ostatnio fajne rzeczy, żeby wysyłać karteczkę z podziękowaniem do Klienta. Uważam, że to fantastyczna rzecz odzywać się do bazy klientów, mieć kontakt z nimi. Zrobić procesy, które są drobne, czasami nawet niewidoczne, ale ten 1% polepszenia może okazać się, że klient zauważy. Karteczka włożona do opakowania: „Dziękuje za zakup”, a Klient mówi „O wow! On jest inny od pozostałych firm”. To wyróżnienie się.
Drobnostki działają wszędzie. Niezależnie czy firma jest marketingowa, produkcyjna czy duża korporacja prawnicza. Wszędzie można znaleźć takie dodatki, które są istotne. W jednej z książek czytałem o dyrektorce, która uważała, że jak był kryzys, to pracownicy są niezadowoleni dlatego, że sytuacja na rynku jest kiepska i muszą tu przychodzić. Okazuje się, że pracownicy byli niezadowoleni z tego, jak ona ich traktowała. Ani nie mówiła dobrze, ani nie dziękowała. Po zmianie jej postawy zaczęła mówić „Dzień dobry”, nauczyła się wszystkich imion ludzi współpracujących. Zaczęła rozmawiać z ludźmi i skupiać się na rozmowie, a nie na komórce. Okazuje się, że pracownicy po kilku miesiącach zaczęli mówić, że to lepsze miejsce do pracy. A jak pracownicy są zadowoleni, to wychodzi to na zewnątrz.
Większość pracowników ma takie powiedzenie: „Jaki szef, taka firma jest”. Raz, że szefowie dobierają sobie pracowników podobnych do siebie, a drugi, że to klienci widzą, jak ktoś przychodzi uśmiechnięty, zdenerwowany. To są niuanse jednoprocentowe, które widać.
Tak samo z Tesco – ciekawe jak oni wyjdą na podniesieniu kosztów dostawy, gdzie wszyscy idą w kierunku wprowadzenia darmowej dostawy. Ja nie zapłacę 20 zł za przesyłkę, nie ma takiej opcji. Płakałam przy 10 zł, a tutaj 20 zł. Ja też mam takie doświadczenie z firmami, w których faktycznie szefowie są bardzo zaangażowani. Chcą usprawnień, czy nawet nauki i rozwoju pracowników. Chce dla nich dobrze, nie tylko dla samej firmy. Wie, że zadowoleni pracownicy, to dobrze działająca firma. To jest bardzo fajne podejście, tylko pracownicy tego nie chcą. Co w tym momencie? Są na to metody? Chce się dobrze, ale Gadzina zmian nie chce.
Jest to trudne. Myślę, że trzeba popracować nad pracownikami i ich zaangażować. W jednej z książek Covey’a było napisane: „Danie zaangażowania pracownikom, jest jak 400% podwyżka”. W Kaizen też jest coś takiego, że wyszukujcie pomysłów do poprawy. Z dziećmi jest tak samo. Gdy się je zaangażuje, że mają coś robić, to bardziej to doceniają. Są zaangażowane, bo muszą coś zrobić. „O! Zobacz tato, ja to zrobiłem!” Myślę, że z pracownikami jest podobnie. Jak się pokaże, że pracownik ma wpływ na to co robimy, że jego pomysły są ważne, że on nie tylko powiedział, ale zostało to wprowadzone, to staje się bardziej zaangażowany. To jest jedna z metod.
A metoda „kija i marchewki” działa w Kaizen? Są różne podejścia. Czasem, jeśli ktoś pije za dużo alkoholu, czy jest alkoholikiem, ma z tym problem, to czy jeśli zamknie się go w jakimś szpitalu, czy miejscu, gdzie będzie mógł przejść te kilka miesięcy bez, to on sam pewnie nie zacznie? Najpierw trzeba na siłę, a później sam podejmuje decyzję, czy tego chce. Czy Kaizen zakłada metodę zmuszania na początku? Rzucanie palenia też nie przychodzi od razu. Trzeba walczyć z sobą i czasem zakluczać w mieszkaniu.
Co do alkoholika, uważam, że czasami są osoby, z którymi nie można współpracować, bo się nie dogadujemy. Czasem trzeba podjąć drastyczne metody i się pożegnać. Nikogo na siłę trzymać nie można ani być czy współpracować. Jestem za tym, że każdy powinien być zadowolony z tego co robi, w Kaizen jest podobnie. Jeżeli ktoś nie chce pracować, angażować się, to nie musi tu być.
Tu nie chodzi o pracę. Chodzi o małe zmiany.
W swojej książce napisałem o Whale Done (whale, czyli wieloryb): „Jak przekonać wieloryba, żeby ćwiczył w oceanarium?”. Taka 5 tonowa orka machnie ogonem i prowadzący nie żyje. Poleci kilka metrów dalej i niestety nie da się inaczej. Była metoda pozytywnego uczenia. Wyszukuj i chwal to, co jest dobre. Dziś nie piłeś jeden dzień-świetnie, zobacz jak sobie radzisz. Myślę, że metoda chwalenia, ale nie takiego głupiego chwalenia, typu „O! Jesteś genialny!”, tylko za to, że coś zrobiłeś – „O, udało Ci się, zobacz, już 5 minut nie palisz!”.
Już masz sukces. Potwierdzam, że to jest dobre.
Pokazanie komuś tych małych sukcesów, działa na ludzi. Ludzie lubią sukcesy, a jeszcze bardziej jak ktoś inny je zauważa.
Ludzie nie zauważają, że małe rzeczy to też sukcesy. Są nauczeni, że sukces to jak stoisz na podium i masz medal. A to nieprawda, sukcesem może być to, że udało Ci się coś zszyć, bądź nie zapomniałeś zakręcic mleka, wstawiając je do lodówki. To też sukces, początek nawyku. Dla jednych może wydawać się to głupie, ale ja się ciesze codziennie, że w końcu zaczęłam odkładać rzeczy na miejsce. To też nie było tak, że ćwiczę swoją dyscyplinę. Odkładanie rzeczy na miejsce wydaje się łatwe. Mam 33 lata, to nie jest proste i zawsze miałam z tym problem. A jak cieszy taki sukces, mimo że to głupota. Nie daje mi to ani pieniędzy, ani medalu też nie da.
Ludzie nie zauważają, że małe rzeczy to też sukcesy. Sukcesem może być to, że udało Ci się coś zszyć, bądź nie zapomniałeś zakręcic mleka wstawiając je do lodówki.
Jak się tego nauczyłaś?
Pilnowałam siebie. Nie miałam jakiejś metody specjalnej. Było to zwyczajnie osiągalne i wiedziałam, że muszę sobie poradzić z tym.
To, że się nauczyłaś, to jest Twoja kula zamachowa na inne zmiany. Gdybyś chciała zmienić coś innego, to pamiętaj, że jedna rzecz Ci się już udała.
Mówisz, że będę co tydzień myła podłogę?
Najważniejsze, żebyś była usatysfakcjonowana z tego co robisz. Najważniejsze jest stworzenie w sobie małych nawyków, które zauważamy. Jedną z trudności jest to, że tych małych rzeczy nie zauważamy. Ja nie lubię zapisywać sobie różnych rzeczy, ale wiem, że jak odhaczę kilka rzeczy i zobaczę, to wtedy widzę i myślę: „O kurcze, wow! Przez miesiąc codziennie coś zrobiłem. A jak coś zrobiłem, to mogę i inne rzeczy”. Niezależnie czy to chodzi o oszczędzanie, czytanie, czy zarządzenie w pracy. Skoro Ty nauczyłaś się odkładać rzeczy na miejsce, to tak samo dobrze Ci pójdzie z innymi rzeczami.
Myślę, że prosty nawyk, który się wprowadza, jest siłą zamachową na kolejny. Mózg ssaczy, który jest emocjonalny, współpracuje z gadzim. Jak te sukcesy się pojawiają, to mózg ssaczy przekonuje gadzi, że zrobił coś nowego. Są pozytywne emocje, więc wiemy, że możemy zrobić więcej. Wczoraj spotkałem się ze znajomym, który nauczył się żonglowania kulkami. Mówi, że zajęło mu to trochę czasu, ale to super sprawa. Zaczynał od trzech kulek, później stopniowo jakieś figury za plecy, przed plecy. Gdy nauczył się jednej figury, to od razu chciał kolejnej, nawet tej prostej.
Nie cenimy tych małych rzeczy, ale trzeba traktować je jako rozpęd do kolejnych. Zapamiętajmy, że skoro potrafię to zrobić, to będę w stanie i coś więcej wykonać. Z małych rzeczy budujemy duże. One się nakręcają, taka spirala. Jak zrobisz jedno, chcesz więcej. Wytrwałość przy robieniu 5 pompek, będzie nas napędzać do łatwego robienia nowych rzeczy. Kaizen to nauka wytrwałości. Nauka poprawy siebie i codziennej wytrwałości. Jak nauczę się jednego, to i więcej, bo mam sukces. Przyznam, że mam problemy z zapisywaniem. Codziennie wieczorem staram się zapisywać swoje sukcesy, żebym wiedział, że coś zrobiłem.
Te małe też pamiętasz?
Staram się jak najwięcej zapisać. Niech będzie 10 czy 20, nie wiem ile. Każdy sukces, który jest istotny wpisuje.
Te małe nie zawsze jesteśmy zapamiętać wieczorem.
Wpisz ile możesz. To jak siebie odbierasz jest lepsze dla Ciebie. Często nie zauważamy tych małych czy nawet średnich rzeczy.
Myślę, że na wiele osób, w tym na mnie, tak działa motywacja zewnętrzną, że jak widzimy, że inni nie wstydzą się chwalić małymi sukcesami, to my zaczynamy nasze dostrzegać i chcemy się czymś pochwalić. Inni robią takie sukcesy, tyle ich mają, a ja nie mam nic. Drugą sprawą jest to, że jeśli ktoś kolejny raz podaje jakiś sukces, to samemu zaczynamy szukać ich w sobie. Chyba że komuś zupełnie się nie chce, wtedy takiemu człowiekowi się nie pomoże, ani się go nie zmieni. Sama obserwuję siebie wstecz. Lubię być w towarzystwie osób, które coś robią, działają, bo mi też się wtedy coś chce. To nie jest zazdrość, a podziw i chęć do przekonania się, czy ja też potrafię.
Myślę, że otoczenie też dużo może zdziałać. Bazą jest znalezienie drugiej osoby, które coś robią, działają. Nie wiadomo, czy to działa u każdego. Znalezienie partnera produktywności to jednak coś fajnego. Ja wraz ze swoim partnerem wysyłamy sobie trzy rzeczy najważniejsze, które mamy zrobić tego dnia. Wieczorem, niezależnie czy zrobiłeś, czy nie, odpisujesz. Te trzy rzeczy najistotniejsze staram się tego dnia zrobić. Nie 10, tylko 3. Nawet jak nie zrobię, to też się nic nie stanie. Trzeba mieć świadomość, że ktoś jest ale nie będzie mnie oceniał.
Ktoś jest, komu pokażę, że jednak zrobiłem. Jeżeli tam są jakieś proste rzeczy, to wstyd, głupio.
Nawet 5 minut przed wysyłką można usiąść i to zrobić, skoro się obiecało.
My z Basią się zwykle tak spotykamy. Partner produktywności to jest osoba, z która nawzajem się wspierasz w działaniu. Najpierw mówisz co zrobisz a później siebie sprawdzacie. Są różne tego metody. Niektórzy partnerów produktywności wykorzystują do przegadywania różnych tematów, proszą o sprawdzenie pomysłów z boku. Różne są szkoły i metody, ale najprostsza to raz w tygodniu wymienianie się planami, mówienie, dlaczego tak mało, bo wiemy, że innych rzeczy mamy dużo w danym tygodniu. Później, Ja z moją Partnerką Produktywności od angielskiego, spotykamy się w niedzielę i mówimy co zrobiłyśmy, czego nie i co planujemy. Często i gęsto jest tak, że weekend mamy tak angielski, bo to trzeba zrobić, a w tygodniu się nie robiło. Jest jednak coś takiego, że głupio powiedzieć, że nic nie zrobiłam.
To jest motywacja zewnętrzna.
Tak, jest motywacja. Napisałeś książkę. Jest ona o Kaizen. Co możemy w niej znaleźć?
Tam są moje pomysły jak Kaizen stosować na co dzień. Staram się nie tyle opisywać reguły, choć one też są opisane, ale jak można wprowadzać te małe kroki. Sposób na swoją produktywność. Tam jest kilka przykładów, jak tych 10 porad stosować na co dzień. Jest masa przykładów z mojego życia i różnych książek. Jest to ciekawa pozycja dla osób, które boją się zmieniać swoje życie i zaczynać coś robić. Kaizen jest takim „Zacznij”. To co rok temu wydawało nam się nieosiągalne, teraz wydaje się czymś, jesteśmy zaskoczeni. To jest książka dla tych, którzy chcą się przekonać, że za rok może być lepiej, że możesz się poprawić i zrobić coś, o czym marzysz.
Na swojej stronie masz napisane o coachingu i szkoleniu. Robisz to na full time? Jak to wygląda? Ja Ciebie kojarzę głównie z Gallupa i metodologii, filozofii Kaizen. Powiedz coś więcej o szkoleniach, coachingu, jak to u Ciebie wygląda?
W tej chwili szkolę z kilku rzeczy. Moim ulubionym tematem jest Marginal Gains. Jest to odmiana Kaizen, często stosowana u sportowców. Marginal Gains to wyszukiwanie marginalnych, 1% zysków. Szkolę z tego, również startupy z tworzenia modeli biznesowych, canvasów. Na tę chwilę tyle, choć z kolegą zajmuje się bardziej doradztwem dla firm i tworzeniem ich trochę lepszymi. Mam pomysł, żeby stworzyć platformę firm, gdzie przenosimy firmy, które mają mało klientów, od zera do stu.
A jak ktoś ma więcej niż 0?
To też szukamy jakichś pomysłów strategicznych czy jednoprocentowych, co zrobić, żeby firma lepiej działała.
Wykorzystujesz tam Kaizen?
Jak najbardziej. Uważam, że to jest wszędzie. Podam fajny przykład. Współpracuję z firmą, która jest na rynku i zajmuje się myciem psów. Okazało się, że mieli klientów na miesiąc do przodu, co oznacza, że rynek potrzebował ich jak powietrze. Bali się podnieść cen. Zaproponowałem im fajną zmianę, żeby jednego dnia zrobili sobie ekstra time, gdzie za podwójną cenę mogli zrobić tę samą usługę, ale bez kolejki. Pomysł świetnie się przyjął. Robili tę samą robotę, ale mieli ekstra time. Klient, żeby mniej czekać, gotów był zapłacić dwa razy więcej. Oni byli zadowoleni, bo więcej zarabiali, a klienci, bo nie musieli czekać w kolejce. Drobne usprawnienie, z którego jestem niezmiernie dumny, tak samo, jak oni. Drobne zmiany, które okazuje się, że działają i przynoszą zyski.
To jak w e-commerce, wprowadzenie więcej metod płatności, bądź metod dostawy?
Ludzie mają swoje preferencje i trzeba im to dać. W dzisiejszych czasach nie przeżyję tego Tesco – 20 zł za dostawę.
Może po podcaście zmienią.
Mam nadzieję, bo niby mam blisko, ale jednak trzeba iść. Faktycznie, to co mówisz jest bardzo fajne. Skoro w tym kierunku, to kiedy podcast o Kaizen?
Myślę, że każdy powinien robić to co lubi. Wiem, że są takie podcasty, robi to Marcin Kądziołka i nazywa się 3 procent lepszy .
To nawet nie słyszałam.
Uważam, że ma genialny tytuł. Słuchałem kilka odcinków, one są bardzo krótkie, kilkuminutowe, ale polecam. Jest genialny i z 3 procent lepszy podcastu można wyciągnąć masę drobnych rzeczy, które możemy naprawić u siebie.
Wiesz, że mamy dwa podobne talenty Gallupa? Zgodność i indywidualizację. Rywalizacja nie wchodzi u nas w grę. Mam wrażenie, że te dwa talenty bardzo się ze sobą uzupełniają. U mnie jest bardzo widoczna harmonia i to, że wszyscy byli zadowoleni, żeby każdy człowiek tutaj się liczył. Czy Ty widzisz, że Twoje talenty w jakiś sposób wspierają działanie zgodnie z Kaizen? Albo Twojego aktywatora do działania?
Zaraz przytoczę Ci te wszystkie 10 zasad i się do nich odniosę. Uważam, że chyba dlatego, że mam te swoje talenty takie, a nie inne-relatora, indywidualistę, dewelopera, czyli rozwijanie innych, harmonię i aktywatora.
Może powiemy po jednym zdaniu o każdym? Indywidualizacja to wiemy, że jednostka jest ważna. Każdy człowiek jest inny, odmienność jest super. Harmonia to jest zgodność, niech będzie Peace na świecie, love. Relator – co to jest?
Relator to osoba, która lubi dłuższe i głębsze relacje. W Kaizen jest to jako chęć długookresowej współpracy.
Długodystansowiec?
Relator jest taki, że lubi wchodzić w relacje głębsze i tak to pracuje. W Kaizen jest taka metoda „5 why”. Czyli sprawdzaj dlaczego, dlaczego, dlaczego. To jest pogłębianie czasem problemów. Te, które są na górze, są czasem zupełnie inne niż przyczyna. Może to trochę co innego, ale to pogłębianie relacji z klientem, przypominanie o sobie, o tym, że coś robisz, pamiętasz o nim, to też jest relacyjne i Kaizenowe.
Masz jeszcze aktywatora?
To jest talent, który lubię i nie. Lubię, dlatego, że lubię zaczynać nowe rzeczy, rozwijać się. Ciągle mam chęć do zaczynania nowych i muszę się hamować. Pisałem ostatnio na blogu, że hamuję się poprzez to, że staram się znaleźć jakiś daleki cel i sprawdzam, czy jestem na tym kursie, czy nie. To jest aktywator. Ostatnio rozmawiałem z Twoją partnerką Basią i ona powiedziała, że jak rozmawiamy, mamy tak samo w tym i w tym. Powiedzieliśmy chyba wszystkie talenty, jakie są Kaizenowe podpunkty. Pierwsze to problemy stwarzania możliwości. To też aktywator. Nawet jeśli coś nie wychodzi, to poszukaj nowego rozwiązania. Jakiś plus jest, więc nie jest beznadziejnie, kiepsko. Trzeba zaakceptować, że jest jak jest i szukać rozwiązania. Pytanie 5 razy dlaczego, to pogłębianie, sprawdzanie gdzie może być problem.
To jest analityk? Ja mam analityka. U mnie „dlaczego” i „po co” jest na dzień dobry.
Widzisz, to by było dla Ciebie bardziej może. Indywidualizacja jest po to, by wyszukiwać, gdzie kto ma jakie spostrzeżenie, czy inną perspektywę. Ja mogę mieć zupełnie inną, niż osoba, która jest 5 metrów dalej.
O tym mówimy, że Partner Produktywności jest potrzebny wtedy właśnie, że widzi z drugiej strony.
Masz rację. Później odrzucają ustalony stan rzeczy, czyli też szukają czegoś nowego. Aktywator wnosi cały czas coś nowego. Wymówki, że się czegoś nie da zrobić są zbędne. Szukaj rozwiązań w tym co masz. Masz zasoby, czy to Twoi znajomi, czy inne możliwości, ale nie można siedzieć i narzekać, że się nie da. Siadamy i szukamy prostych rozwiązań, nie czekając na idealne.
To jest banalne, ale chcemy mieć od razu mercedesa, a nie mam prawa jazdy. Miałem ostatnio fajny przykład. Jadąc do pracy muszę dojechać trzema środkami lokomocji, autobus, metro i tramwaj. Jadę pół godziny. A na Veturilo, które jest prostsze, jadę 15 minut i jestem bardziej zadowolony. Prostsze rozwiązanie a dużo lepsze. Użyj sprytu zamiast pieniędzy. To też deweloper, indywidualizm, aktywator.
Szukaj rozwiązań w tym co masz. Nie można siedzieć i narzekać, że się nie da. Siadamy i szukamy prostych rozwiązań, nie czekając na idealne.
Szukanie i rozwijanie.
Deweloper tu działa. Messaki Imai mówił „wykorzystuj to, co masz”. Możesz z tego wyciągnąć jak najwięcej, a wielu osobom się udało. Jest masa historii, którzy nie mieli nic, a osiągnęli bardzo dużo. Ty i inni mogą tak samo. Niezależnie czy szybko, czy wolno. Kaizen to nie jest tak, że robimy coś powoli. Ma on coś takiego jak plan „Do Check Act” . Zaplanuj, sprawdź, czy działa i wprowadzaj. Chodzi o to, by uczyć się na małych błędach, a nie dużych.
Rozwaga też tu działa.
Rozwaga, żeby uczyć się, robić na małych błędach. W Lean Startup były powiedzenia, że zanim zaczniesz biznes, sprawdź, czy ktoś będzie chciał, czy masz wartości. Sprawdź, zanim zaczniesz robić na dużą skalę, na tych nowych elementach.
To jest też analityk, który szuka. Czasem też input, który zbiera całą wiedzę i doświadczenia.
I mierzy. Liczy, czy to działa, czy też nie. To jest Kaizenowe podejście. Pomyłki koryguj na bieżąco, czyli PDCA. Ostatnia zasada mówi, że ulepszanie nie ma końca. To aktywator w dalszym ciągu, ciągle coś można robić i robić. Inne talenty też się w tym odnajdą.
Tak, ale nie znamy wszystkich. Otworzyłam właśnie talenty i zaczęłam się wymądrzać o inpucie czy też rozwadze. Talenty można wszędzie znaleźć.
Stratyk, analityk się tam odnajdzie. Focus czy maksymajzer który będzie wyszukiwał doskonalsze pomysły, choć Kaizen mówi, że lepsze jest coś prostszego niż idealne.
Czy osoby indywidualne też mogłyby się do Ciebie zgłaszać, jeśli chciałyby coś z Kaizen podziałać?
Jak najbardziej. Moja strona internetowa to www.tomasz-miler.pl . Jeżeli będę mógł coś pomóc, to powiem o Kaizen. Zachęcam również do zakupu książki. Jest w większości księgarni internetowych. Nie ma już w wydawnictwie, z czego się trochę cieszę.
Planujesz pisać drugą część?
Na razie jeszcze nie. Jest książka, którą chciałbym napisać, ale jest już napisana. Jest książka, którą wszystkim polecam. Nazywa się Metoda czarnej skrzynki.
Mam ją. Nie przeczytałam, ale ją mam.
Taka pomarańczowa.
Tak, ja mam e-booka.
Uważam, że jest genialna. I jak jej słuchałem, to właśnie chciałem taką napisać.
Lista moich książek do przeczytania, cały czas się tasuje. Nie mam kiedy ich czytać, bo cały czas coś robię. Tą wrzucam na początek.
Ja też mam taki problem, jak Ty. Książek do czytania mam zawsze dużo. Kiedyś nawet w plecaku woziłem po 2-3, bo nie wiedziałem, jaką będę miał ochotę czytać. W tej chwili odpuściłem. Jedna książka i jeden zeszyt do pisania w plecaku. Muszę się skupić na jednej rzeczy, a nie rozpraszać. To takie małe usprawnienie, żeby nie trzy zeszyty nosić, wyrzucić pewne rzeczy.
Ja mam Kindle, więc mam go zawsze ze sobą. Teraz ostatnio mam tak, że czytam bardziej wymagającą książkę, czyli jakąś zawodową, psychologiczną, naukową, a oprócz tego jakiś kryminał, żebym jednak faktycznie miała tę zmianę. Po ostatnich dwóch przypadkach, że czytałam takie dwie na raz książki, tak się wciągnęłam w kryminał, że do tamtej musiałam później znowu wracać.
A co polecasz z książek?
Jestem fanką książki Esencjalista. Ona mi rozwaliła wszystko w pozytywnym znaczeniu. Czytałeś ja?
Czytałem.
Teraz czytam 18 minut. Jest to całkiem fajna książka, rozwojowa. Tam jest dużo wszystkich metod, do których fajnie wrócić. Tym bardziej że jest napisane innymi słowami, więc zawsze można z tego coś wyciągnąć. To jest skupione na tym, żeby wybierać, być asertywnym, dokonywać dobrych wyborów, rezygnować z czegoś. Bardzo dużo jest tam przykładów i mam dużo podkreśleń, żeby zapamiętać uderzające rzeczy. Czasem nie rozumiem, gdy usłyszę coś dziesięć razy, dopiero za jedenastym, innymi słowami powiedziane do mnie dojdzie. A Ty polecasz jakieś książki? Może coś z Kaizen czy Lean Startup’u?
Z Lean Startup polecam książkę Diany Kander Startup. Postaw wszystko na jedną kartę.
To jest o rowerach?
Tak, o rowerach. Jest pisane teoretycznie jako poradnik, ale jako powieść. Uważam, że to genialne połączenie i świetnie się ją czyta. Fajne wyciąga się przemyślenia dla siebie. Jak stworzyć startup, nawet biznes. W którymś podcaście Dominika też był aktywator i było powiedziane, że oni czytają poradniki. Uważam, że ta książka jest rewelacyjna. Jeszcze bym polecił Mathew Syed Metoda czarnej skrzynki. Z pozostałych wielkie wrażenie zrobiła na mnie Łukasza Grassa Najlepszy. Jest ona o triathloniście Jurku Górskim. Film był genialny, książka jest równie dobra, a nawet lepsza. Historia, która nigdy nie powinna się wydarzyć. Nawet z najgorszych rzeczy można wyciągnąć się przy wytrwałości i determinacji.
Podlinkuje wszystkie te książki, Twoją stronę. Jeszcze raz Ci bardzo dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów.
To ja dziękuję za zaproszenie. Przyznaję, że czułem się onieśmielony, że tutaj było już tyle osób ciekawych i interesujących.
Tyle mądrych rzeczy powiedziałeś i faktycznie, uważam, że Kaizen jest super filozofią, metodą. Dla mnie to jest styl życia, działania. Filozofia może być stylem życia, ale jakoś dla mnie to metodologia. Analityk-musi być twardo, dowodowo.
Z tym analitykiem ja mam trochę inaczej. Jestem bardziej relacyjny. Kiedyś się ludzie dziwili jak można lubić Kaizen, te procesy, dłubanie w tym. Ja mam to jako zabawę w usprawnianiu, że to są zyski, a nie straty. Twoje zyski to to, co możesz zrobić. Twoje Kaizen jest szukaniem zysków i uczeniem się wytrwałości poprzez wyszukiwanie zysków.
Ja zawsze mówię, że marketing internetowy i ogólnie działalność, wszystko jest rozrzuconymi puzzlami. Każda część kontent marketing, pozycjonowanie, social media marketing się uzupełniają. Wszystko się da poukładać w jedną piękną układankę, która będzie przedstawiała obrazek, na którym oczywiście będzie kupka dolarów. Małe cząstki, które się uzupełniają. Dziękuję Ci ślicznie jeszcze raz! Cześć!
Narazie! Hej!