Jedną z rzeczy na mojej liście “rzeczy do zrobienia”, ba nawet na liście marzeń, były indywidualne warsztaty fotografii kulinarnej. A ponieważ marzenia są po to by je spełniać to sprezentowałam sobie na urodziny warsztaty fotografii kulinarnej Green Morning, czyli u Kingi Wójcickiej.
Na wstępnie, nim przejdę do mojej opinii o tych warsztatach, muszę zaznaczyć, że opisuję je po upływie prawie pół roku. Nie chcę zwalać na brak czasu odkładanie tego postu na później, ale tylko to mam na swoje usprawiedliwienie. Jednak jestem więcej niż pewna, że warsztaty fotografii kulinarnej Green Morning mogły tylko ewoluować do przodu i być jeszcze lepsze.
Byłam na jilkunastu warsztatach fotografii kulinarnej, ale wszystkie były dla wielu osób o różnych poziomach doświadczenia i wiedzy. Jedni uczestnicy byli bardziej zaawansowani, drudzy mniej, stąd często mało z nich wynosiłam. Chciałam coś bardziej dopasowanego do moich potrzeb, chciałam poczuć się jak jedynak 😉
Indywidualnych warsztatów fotografii kulinarnej wcale nie ma tak dużo, a jeśli już są to w naprawdę zabójczych cenach. Zdawałam sobie sprawę, że jeśli chcę być sama z fotografem, to muszę odpowiednio dużo zapłacić, no ale bez przesady 😉 Mój wąż w kieszeni mnie pilnował. Trafiłam na blog Kingi, na informację o jej warsztatach, potem znalazłam zachwalające opinie i się zdecydowałam. W podjęciu decyzji pomogły mi też zdjęcia na blogu Green Morning, które mnie urzekły.
Kinga odpowiedziała szybko na moje zapytanie, wolnych terminów miała mało (w dodatku ja jeden termin przegapiłam przez moje nieogarnięcie w tamtym czasie), więc koniec końców zdecydowałam się na warsztaty w duecie z inną blogerką. Kinga jeśli już łączy w pary (można samemu zgłosić taką chęć – taniej jest) to dobiera uczestników pod względem zaawansowania i podobnej stylistyki zdjęć – duży plus dla Kingi. Ponadto prosi o przesłanie kilku swoich zdjęć by mogła się z nimi zaznajomić oraz przesyła dokładne instrukcje dot. dojazdu do niej (mieszka pod Warszawą), niezbędnych rzeczy oraz dopytuje o oczekiwania.
Co prawda dojazd komunikacją miejską w zimę nie był prostym zadaniem, ale podołałam i nawet się nie zgubiłam 😉 Dom Kingi jest jak z bajki albo z magazynu o tym jak pięknie mieszkać. Praktycznie wszędzie mogłabym robić zdjęcia, ale oczywiście specjalny pokój do tego też jest. Po szybkim zapoznaniu i kawie, przeszłyśmy do krótkiej teorii, a zaraz potem do praktyki.
Czas przeleciał jak przez palce. Fotografowałyśmy pod różnymi kątami, przy różnym oświetleniu, na różnym tle i w różnej aranżacji. Oprócz rzeczy technicznych typu: jakie oświetlenie?, jaki obiektyw?, jaki kąt? itp., Kinga wyjaśniała nam niuanse stylizacji potraw i zdradzała swoje triki. Pokazała też jak przygotować tło do zdjęć w domowych warunkach i dała pooglądać swoje naczynka 😉 (tylko bloger/ka kulinarnay/a to zrozumie ;)).
Całość warsztatów oceniam rewelacyjnie i daję ocenę celującą. Od razu zachęcam do wykupienia 2 dni, ja żałuję, że tego nie zrobiłam. Planowałam wybrać się do niej jeszcze raz, ale wciąż czasu niestety brak.
Zatem szczerze polecam warsztaty fotografii kulinarnej Green Morning i zachęcam do wzięcia w nich udziału!
I jeszcze tak na koniec w kilku punktach podsumuję dlaczego polecam te warsztaty fotografii kulinarnej:
- Kinga zaznajamia się z Twoimi zdjęciami i potrzebami
- teorii jest mało (no chyba, że potrzeba więcej), a praktyki naprawdę dużo
- oprócz technicznych kwestii, jak np. oświetlenie, obiektyw, dużo nauczysz się o stylizacji potraw i aranżacji zdjęć
- Kinga dzieli się z Tobą swoją wiedzą, doświadczeniem i różnymi trikami, które wypracowała przez lata
- atmosfera jest przemiła
- warsztaty są dla Ciebie, a nie Ty dla warsztatów!
Agato- diękuję za taką piękną recenzję. Warto było czekać 🙂 Życzę wielu sukcesów oraz wspaniałego światła i samych pięknych zdjęć. Pozdrawiam
dziękuje :*