Jest kilka osób, znanych i mniej znanych, które mnie inspirują i które podziwiam. Swoimi działaniami, postawą lub osiągnięciami pokazują mi inne spojrzenie na świat i podejście do biznesu. Postanowiłam z nimi porozmawiać i zadać pytania, które od dawna mnie nurtują i których wcześniej nie miałam okazji im zadać.
Na pierwszy ognień wzięłam Anitę Kijankę, kobietę której nie da się opisać jednym czy dwoma zdaniami. Prowadzi własną agencję PR, prowadzi szkolenia z kompetencji miękkich, organizuje spotkania Wenusjanek (kobiet aktywnych i przedsiębiorczych) oraz…. Mogłabym wymieniać i wymieniać, a pewnie i tak jeszcze nie wiem o niej wszystkiego. W dodatku znajduje czas na rozwijanie swoich pasji pozazawodowych i na długie spacery ze mną, co nie należy do zadań łatwych 😉
Agata Chmielewska: Anito nie jest tajemnicą, że znamy się nie tylko na szczeblu zawodowym i krótki wstęp o Tobie zrobiłam, jednak gdybyś mogła powiedzieć coś o sobie w 3 zdaniach, o ile to oczywiście możliwe 😉
Anita Kijanka : Hm… Będzie to bardzo trudne, ale na pewno jestem kobietą, która uwielbia fakt bycia kobieta. Mam wielkie szczęście, ponieważ otaczają mnie wybitni ludzie, których uwielbiam, tak pod względem zawodowym jak i prywatnym.
Zawodowo pracuję bardzo twórczo zajmując się wizerunkiem firm z trzech obszarów: IT, zdrowie oraz branża kobieca. Lubię tworzyć i ta świadomość determinuje większość moich codziennych aktywności.
AC: Zajmujesz się marketingiem skierowanym dla kobiet, promocją zdrowia oraz jesteś biegła i także promujesz nowe technologie oraz świat IT. Powiedz jak łączysz te na pierwszy rzut oka zupełnie niepowiązane dziedziny?
AK: Faktycznie, to dość rozbieżne branże, ale tylko z pozoru. Coraz więcej firm z branży IT tworzy aplikacje czy inne rozwiązania, które dotyczą zdrowia i chcą je promować wśród kobiet. Ale to tylko jeden z przykładów. W zasadzie wszystkie te branże pojawiły się w moim życiu troszkę przez przypadek.
Zawsze lubiłam być w awangardzie, a rozwiązania z obszaru nowych technologii idealnie dają mi możliwość wykazania się w tym względzie. Branża kobieca wyszła naturalnie – jestem kobietą, obserwuje siebie, swoje zachowania, ale też zachowania innych. Znam swoje potrzeby, a rozmowy z innymi przedstawicielkami płci pięknej pozwalają mi poznać kobiece motywacje i pragnienia.
A temat zdrowia wynika z mojego aktywnego stylu życia. Od dziecka dużo ćwiczyłam, potem doszedł do tego temat zdrowego odżywiania, dbania o swoje ciało i duszę.
Oczywiście nie jestem w tym wszystkim sama w firmie. Stale rozwijam nasz zespół, gdzie każdy jest specjalistą w swojej branży i często ja sama od moich dziewczyn się uczę. To z kolei daje jeszcze większą satysfakcję.
AC: Jesteś pomysłodawczynią projektu Wenusjanki, cyklicznych spotkań kobiet aktywnych, które odbywają się w kilku miastach Polski. Na jednym z takich spotkań przecież się poznałyśmy. Pamiętam jak dziś, gdy weszłaś na scenę i aż zaniemówiłam z wrażenia. Ta pewność siebie, ta kobiecość, która od Ciebie promieniowała naprawdę wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Wywiera zresztą do dziś. Zdradź mi proszę tajemnicę – jak Ty to robisz? Ja typowa chłopczyca, chętnie się dowie jak nie zatracić i jak pielęgnować kobiecość w branży technologicznej.
AK: Trudno odpowiedzieć mi na to pytanie. Myślę, że to nie jest coś z czym w 100% się urodziłam, raczej rozwijałam w sobie poprzez wszystkie lata mojego życia. Na pewno najważniejsze to zaakceptować, że jest się kobietą. Ze wszystkimi wadami i zaletami jakie przychodzą nam do głowy. Pracując z mężczyznami nie trzeba udawać jednego z nich bo wyjdziemy na śmieszne. Raczej być sobą, przy jednoczesnym pełnym przygotowaniu do wykonywanej pracy. Nie muszę być specjalistką od wszystkiego, muszę znać się na tym, za co firmy chcą nam płacić. Fakty bycia kobietą niczego tutaj nie zmienia.
Dodatkowo bardzo istotna jest świadomość swojego ciała i poczucie, że ma mi ono tak samo służyć jak ja jemu. Mam tutaj na myśli to, że nie możemy zapominać o dbaniu nie tylko o odpowiednia ilość sportu, spożywać wartościowy pokarm, ale też regularne badać się czy odpoczywać. Sama nieraz zaniedbywałam higienę życia przez pracę i zawsze się to gorzej na mnie odbijało.
A takim uzupełnieniem chyba jest to, że większość osób, które mnie zna wie o moim uwielbieniu sukienek. To bardzo prosty sposób na podkreślenie swojej kobiecości, a jednocześnie wyjątkowo szybki, szczególnie z rana. Sukienka, jakieś dodatki, odpowiednie buty i gotowe 🙂
AC: Wenusjanki bardzo prężnie się rozwijają. W tym roku startuje Akademia Wenusjanek, w której mam zaszczyt wziąć udział jako trener. Zdradź coś więcej o tym projekcie. Powiedz jaki jest kolejny krok i jak widzisz Wenusjanki za 3 lata.
AK: Jako Wenusjanki dużo nam udało się już zrobić. Gościłyśmy na naszych konferencjach blisko 200 prelegentów, setki firm i tysiące kobiet. Teraz chciałabym uściślić kierunek rozwoju projektu, tak abyśmy maksymalnie wspierały uczestniczki wydarzeń i innych inicjatyw wokoło w ich rozwoju zawodowym, ale nie tylko. Pragniemy edukować z kluczowych umiejętności, jakie powinna posiadać każda businesswoman jak zarządzanie budżetem czym wiedza z podstaw prawa w małej firmie.
Ważna jest też dla mnie umiejętność codziennego życia i obycia. Tego, aby nasze uczestniczki znały wiele ciekawostek tak z savoir vivre’u jak i miały wiedzę z tematów do tzw. “small talk”, by umiały swobodnie rozmawiać o innych rzeczach, nie tylko związanych z ich specjalizację zawodową.
Wyrazem naszej chęci rozwijania kobiet jest właśnie pomysł utworzenia Akademii Wenusjanki. To projekt, który powstał w oparciu o błędy moje i wielu przedsiębiorczych kobiet, z którymi rozmawiam o prowadzeniu własnej firmy. Zebrałyśmy obszary w jakich okazywało się, że nasze rozmówczynie były najsłabsze, gdzie żałowały, że czegoś nie wiedziały a teraz chciałyby nadrobić te zaległości i tak powstał program Akademii.
A jakie będą kolejne kroki? Na pewno będziemy dążyć do rozwijania oferty edukacyjnej w tym obszarze, po to, aby spod naszych skrzydeł wychodziły elity kobiecego biznesu.
AC: Jesteś bardzo aktywna zawodowo. Gdzie w tym wszystkim czas na rozwijanie swoich pasji? Wiem, że interesujesz się historią sztuki, rozwijasz swoje umiejętności językowe i jeszcze znajdujesz czas na sport i spotkania ze znajomymi?
AK: To nie zawsze jest najprostsze, ale bardzo się staram. Tak naprawdę wszystkie te aktywności są dla mnie raczej formą relaksu niż dodatkowego wysiłku. Kontakt ze sztuką pozwala mi na oderwanie myśli od pracy i codziennych obowiązków. Jest też źródłem wielu pomysłów czy rozwiązań, które później wykorzystuję w firmie i dla naszych klientów.
Sport i spotkania z bliskimi mi ludźmi to coś bez czego trudno było mi żyć. Wysiłek fizyczny to nie tylko dawka solidnej porcji endorfin czy możliwość zrobienia czegoś dla mojego ciała. To także okazja poznania zupełnie innych osób, takich, którzy dodatkowo mnie motywują, potrafią rozbawić czy zaciekawić.
Przyznam Ci się, że żałuję, że nie miałam takiego podejścia do języków obcych mam obecnie. Teraz traktuję je jako narzędzie, którego trzeba nauczyć się jak jazdy samochodem. Konkretne słowa oznaczają konkretną rzecz, tak jak wygląda to w przypadku znaków drogowych.
Jazda autem daje wolność i niezależność, ze znajomością języków obcych jest tak samo. Znając języki obce nie muszę czekać na wydanie książki w języku polskim, szukać tłumaczeń strony czy filmów. Bardzo polecam 🙂
AC: Niedawno zaczęłaś także pisać bloga, powiedz co cię do tego skłoniło? Nie boisz się, że niebawem nie podołasz ciągnąć wszystkich projektów, które obecnie się podejmujesz?
AK: W dużym stopniu Ty zainspirowałaś mnie do rozpoczęcia pisania bloga. Na pewno jego pisanie sprawia, że jeszcze bardziej doceniam pracę blogerów i jestem pełna podziwu dla tego co robią.
Nie planuję być etatową blogerką, dlatego moje wpisy nie będą może super regularne. Nie mam tutaj jakiegoś szczególnego terminu kiedy powinnam coś pisać. A skąd pomysł? Blog postanowiłam pisać z trzech powodów. Pierwszy to taki, że niemal każdego dnia poznaję wspaniałych ludzi. Z pasją, realizujących nieraz wyjątkowo ciekawe pomysły. Chce ich pokazać światu.
Drugi to chęć zebrania moich doświadczeń związanych z prowadzeniem firmy. Kiedyś wydawało mi się to nieciekawe, ale jak pokazują moje rozmowy z innymi osobami, kogoś to naprawdę interesuje. A że może przy okazji uniknie błędów, które ja popełniałam, to przy tym jest jeszcze większa motywacja do jego pisania.
Ostatni z powodów to moje pragnienie przelania swoich myśli, pomysłów na coś bardziej trwałego. Chcę żeby te wpisy był czymś na wzór mojego elektronicznego pamiętnika, pamiętnika podejścia do życia, spojrzenia na świat. Ciekawa jestem jak bardzo zmieni się na przestrzeni lat. Tutaj będę to wszystko miała zebrane.
AC: A jak organizujesz sobie pracę i życie zawodowe? Korzystasz z jakiś aplikacji? Czy masz jakieś swoje wypracowane metody? Bo ja mam- gdy obecna aplikacja do zarządzania zadaniami staje się niemiłosiernie załadowana rzeczami do zrobienia to ją zamieniam na nową… 😉
AK: Wbrew pozorom jeszcze nie wypracowałam sobie najskuteczniejszego sposobu na zarządzanie sobą w czasie i wszystkimi projektami. Stale coś poprawiam, testuję, zmieniam.
Mam Nozbe dla niektórych projektów, dla innych mam ToDoIst, ale i tak najważniejsze jest to, żebym zaglądała do tych aplikacji, a nie tylko wpisywała rzeczy do zrobienia.
I tu będę troszkę starej daty, ale lubię mój notes i drukowany kalendarz. Lubię zapisać sobie cele na dany tydzień i potem je skreślać. Ta sama czynność w aplikacji, nie daje mi takiej satysfakcji.
Stale priorytetyzuje, to chyba najlepszy sposób dla mnie na uporządkowanie wszystkich spraw. Kiedyś robiłyśmy z Wenusjankami zasady produktywności i staram się trzymać tych zasad.
Wśród nich była m.in. zasada, że wyłączamy maila, kiedy pracujemy i zaglądamy do skrzynki mailowej nie częściej niż raz na godzinę. Dzięki temu napływające wiadomości nie rozpraszają nas i nie wybijają z rytmu.
Mamy wyłączone social media, ponieważ one również potrafią solidnie ukraść naszą uwagę. Z kolei wieczorem przed zaśnięciem nie zabieramy ze sobą telefonów, tabletów czy laptopów do łóżka. Nic tak nie stresuje jak mail, którego nie powinniśmy przed zaśnięciem przeczytać. Rzadko kiedy kończy się to dobrze dla naszego odpoczynku po całym dniu pracy…
fot: Krzysztof Witecki
AC: OK. To już trochę o Tobie wiemy. A zdradzisz może swoje plany na przyszłość? Gdzie widzisz Anitę Kijankę za 3 lata i jaka ona będzie? Wiem, ze to pytanie trochę rekrutacyjne, ale wiem też, że bardzo ambitnie i skrupulatnie realizujesz swoje pasje i marzenia.
AK: Tak uwielbiam planować, wymyślać co kiedy będę robić. Jednocześnie mam świadomość tego, że trzeba być elastycznym i nie upierać się przy swoim, kiedy pojawiają się nowe możliwości. Staram się bacznie obserwować rzeczywistość, to co się wokół mnie dzieje i dostosowywać do tego moje działania.
Na pewno będę dalej rozwijała i agencję i Wenusjanki. Niebawem światło dzienne ujrzy nasza fundacja Network Creations, która będzie zajmowała się edukacją w zakresie ekspansji międzynarodowej.
Poza tym zamierzam zwiedzić parę krajów, zdobyć parę szczytów górskich, ale o to wszystko jeszcze czas zweryfikuje.
AC: Niedawno napisałaś bardzo ciekawy artykuł o tym jak własny biznes rzeźbi charakter i całego człowieka. Co jest najtrudniejsze w rozwijaniu własnego biznesu? Co pożera najwięcej czasu i nerwów? Czy może mężczyznom jest łatwiej?
AK: Tak, rzeźbienie charakteru to coś co jest efektem ubocznym prowadzenia firmy. Szczególnie trudne jest wykonywanie wielu czynności, które myślę nie zajmują głowy osób będących na etacie. Rozliczenia, pozyskiwanie nowych klientów, jak najlepsza obsługa tych aktualnych, windykacja, delegowanie, a później weryfikacja zleconej pracy. To z pewnością są trudne i wymagające wiele wysiłku intelektualnego, cierpliwości i wytrwałości aspekty bycia przedsiębiorcą.
Ja jednak twierdze, że nie podatki, rzeczy wokoło do zrobienia są największym problemem przedsiębiorców. Głównym są przede wszystkim nie płacący na czas klienci. Bo większość rzeczy jesteś w stanie sobie zaplanować, przewidzieć. Czasem przewidujesz, że ktoś może kilka dni się spóźnić z zapłaceniem faktury, ale gorzej kiedy to trwa więcej niż przewidywał Twój budżet firmowy. I wtedy zaczynają się schody.
Bardzo tego nie lubię i w moim odczuci to najtrudniejszy z elementów własnego biznesu.
AC: Stresów masz na pewno dużo, jednak wcale tego po Tobie nie widać. Jak sobie z tym radzisz? Czy masz jakieś sprawdzone techniki na relaks, oderwanie się od problemów, dbanie o siebie?
AK: Naprawdę nie widać? To dobrze 🙂 na pewno bliscy bardzo mi pomagają. Fakt wygadania się przyjaciołom sprawia, że wiele rzeczy wydaje się mniej stresujące niż było na początku. Kiedy opowiadam o trudnej sytuacji, stresującym wydarzeniu i moje słowa odbijają się od rozmówcy, nagle albo szybko sama znajduje rozwiązanie, albo możliwość wypowiedzenia tego na głos już działa na mnie niczym wentyl i sprawia, że jest mi łatwiej.
Poza tym dużo ćwiczę. Chodzę na fitness, biegam i dążę do jak najczęstszych spacerów. Kontaktów z naturą działa na mnie cudownie odstresowująco.
Oprócz tego uwielbiam kino i filmy, więc dużo czasu na to przeznaczam. Od razu uprzedzę, nie oglądam seriali – za bardzo boję się, że się wciągnę i zapomnę o całym świecie 😉
AC: Często pracujesz z domu, często też kończysz coś w weekend lub dopracowujesz? Czy życie zawodowe nie miesza Ci się za bardzo z życiem osobistym? Czy potrafisz zachować między tymi jakże ważnymi dziedzinami życia balans?
AK: Z tym jest różnie. Oczywiście chciałabym powiedzieć, że zupełnie nie pracuję w domu i w weekend, ale tak niestety nie jest. Dążę do tego, żeby nie zabierać pracy do domu, ale tutaj naprawdę nie jest to takie proste. Często wieczorem, kiedy już oderwałam się od zadań do zrobienia wpadam na nowy pomysł, znajduję rozwiązanie danego problemu. Wtedy trudno mi usiedzieć i czekać do rana czy poniedziałku. Po prostu siadam do laptopa i działa, póki mam motywacje.
Myślę, że trudno jest odciąć się całkowicie mając swoją firmę. Z jednej strony to wolność bo w tygodniu mogę tak rzeczy zaplanować, żeby iść do kosmetyczki z rana, ale z drugiej strony pracuję chyba więcej, niż kiedy pracowałam będąc na etacie. Coś za coś. Moja firma jest jeszcze za mała, żebym mogła totalnie odciąć się od niej w dowolnym momencie, a drugiej strony nie wiem czy mając dużą inni mają tyle luzu.
Uczę się delegować, żeby zajmować się tylko najważniejszymi dla rozwoju biznesu rzeczami, choć i tak nieraz pewne rzeczy są dla mnie tak ciekawe, że z zazdrością oddaję je pracownikom. A czasem nie oddaję… bo za bardzo je lubię. I to chyba mój problem 😉
AC: Anito bardzo dziękuję Ci za odpowiedź na moje pytania. Przyznam, że zawsze chciałam Ci je zadać, ale zwykle miałyśmy inne tematy do rozmów 😉 Mam nadzieję, że ten wywiad będzie inspiracją dla innych kobiet, a także pomoże wszystkim spełniać swoje cele zawodowe nie tracąc zapału do realizacji planów i marzeń ze sfery pozazawodowej!
AK: Dziękuję i życzę Tobie i wszystkim czytelnikom wiele wytrwałości i odwagi każdego dnia!