Facebook najprościej można przetłumaczyć jako książkę ludzkich twarzy. Białych lub czarnych. Zaokrąglonych lub podłużnych. Różnych. I w większości przypadków szczęśliwych. Ale czy prawdziwych?
Widzimy tylko to co chcemy widzieć lub co jest nam pokazane. Widzimy tylko powierzchownie. Widzimy tylko oczami, bez włączania w to rozumu.
Tam nie ma miejsca na smutek, problemy i nudę codzienności. Bo tego nie chcemy widzieć. Bo tym nie chcemy się chwalić.
Widzimy, że Anka to ma fajne życie, bo znowu pojechała w delegację do Tajlandii. Super praca + super kasa = super życie. Czego chcieć więcej? Nie widzimy już tego, że Anka nienawidzi swojej pracy, że czuje się samotna, bo wciąż podróżując trudno się jej ustatkować.
Nie widzimy, że Anka marzy o rodzinie, spokojnym życiu, o dzieciach, a nie o takiej “świetnej pracy”. Nie widzimy, że nie może jej zmienić, bo: ma kredyt, bo się boi, bo czuje nacisk rodziców, że musi być najlepsza pod każdym względem.
Widzimy, że Michał ma piękną żonę, która zawsze wyprasuje mu koszulę, zrobi obiad i odprowadzi dzieci do szkoły. Ta jego żona to ideał kobiety. I jeszcze lśni towarzysząc mu podczas spotkań biznesowych.
Nie widzimy już tego, że nie rozmawiają ze sobą, że wciąż się kłócą, że ona go zdradza.
Widzimy, że Karol znowu awansował, dostał nowe auto, a w dodatku nie zatracił się w tym wszystkim. Wciąż jest zwariowany i w 5 minut potrafi stworzyć 5 memów, które rozbawiają innych i idą w świat jak świeże bułeczki.
Nie widzimy, że Karol w ten sposób odreagowuje. Nie widzimy jak Karol biegnie po pracy do domu do ciężko chorej matki. Nie widzimy, że musi chodzić na terapię, bo nie radzi sobie z tym wszystkim.
Na mojej “twarzo-książce” też widzicie wygładzoną w photoshopie Agatę. Bez cieni i worków pod oczami z permanentnego przemęczenia. Widzicie Agatę odnoszącą sukcesy, bywającą tu i tam, w ciągle to nowe fryzurze.
A czego nie widzicie? Tego, co u innych, tego “nietwarzowego” życia, które mam i ja.
Dlaczego o tym piszę? Bo warto czasem się zatrzymać, pomyśleć i nie porównywać się do innych. Nie porównywać się w oparciu o te upiększone życia prezentowane tak często jak tylko się da.
Każdy z nas ma problemy, każdy z czymś się zmaga, walczy, każdy coś ukrywa przed światem.
Poza tym wszelkie próby pokazania rzeczywistości są często wywalane z feedu. Sama to robię, sama nie chcę oglądać cierpienia zwierząt, chorych dzieci czy smutnych wiadomości.
Czy takie miejsce jest potrzebne w naszym życiu? Myślę, że tak, jak najbardziej, ale tylko wtedy, gdy uświadomimy sobie, że po zamknięciu tej “książki ludzkich twarzy” uśmiech bardzo często znika i pojawia się codzienność, lepsza lub gorsza, ale na pewno nie idealna.
Pamiętaj o tym proszę wchodząc następnym razem na Facebook. Pamiętaj, że to miejsce rozrywki, a nie dzielenia się smutkiem. Pamiętaj, że to ta druga rzeczywistość, która wcale nie jest zła, jest po prostu upiększona. Jej także potrzebujemy, by nie zwariować.
Zdjęcie tytułowe pochodzi z serwisu Death To Stock.