Jak zrealizować dobrą transmisję online? Co w ogóle oznacza dobra transmisja i dla jakich biznesów ma sens robienie webinarów czy sprzedaż live?
Czy sprzedaż podczas live w Polsce ma w ogóle rację bytu? Dlaczego dodanie tłumacza języka migowego do webinaru lub innego rodzaju wideo online ma duży potencjał biznesowy?
O tym i nie tylko o tym rozmawiam z Marcinem Jędrzejczakiem z Emisje.online, firmy która nie tylko zajmuje się realizacją wysokiej jakości transmisji online, również z wydarzeń stacjonarnych, ale i doradza i szkoli z tej tematyki.
Przeczytaj transkrypcję odcinka naszej rozmowy
Jeśli uznasz, że odcinek może być przydatny komuś z twojego otoczenia to śmiało ślij link do niego, niech dobra wiedza niesie się w świat.
Podczas naszej rozmowy o wideo w biznesie i transmisjach online poruszamy takie zagadnienia jak:
1. Co rozumieć przez transmisje online?
2. Czy takie dłuższe formaty jak webinar czy live wciąż się sprawdzają w erze krótkich formatów na kształt Tik Toka?
3. Skąd wiedzieć czy taka transmisja online sprawdzi się w moim biznesie? I którą opcję wybrać?
4. Jak znaleźć balans pomiędzy merytoryką a sprzedażą podczas prezentacji lub webinaru?
5. Kiedy sprzedawać, lepiej pod koniec webinaru czy w środku?
6. Ile powinien trwać webinar lub nagranie online?
7. Sprzedaż podczas takiej transmisji ma w PL sens? Kto w Polsce prowadzić sprzedaż na live?
8. Jak mogę wyróżnić się od konkurencji? Czy jeśli marka nie jest mocno aktywna w social mediach lub ma mało fanów/followersów to ma to sens?
9. Jak przygotować wydarzenie i transmisje on-line z tłumaczem migowym?
10. Jak przygotować wydarzenie dla osób niewidomych?
11. 3 rady dla osób, które chcą zacząć działać z transmisjami online?
Linki i namiary na Marcina:
- Raport dot. webinarów i transmisji online ClickMeeting za 2023
- Raport dot. webinarów i transmisji online ClickMeeting za 2022
- Szkolenia prowadzone przez Marcina
- Poradniki dotyczące nagrań wideo od Marcina
- Case study z konferencji dla głuchych – wydarzenie z transmisją online z tłumaczem migowym
- Marcin Jędrzejczak Linkedin
Skąd możesz pobrać podcast Firma On-line?
Podcast dostępny jest :
- na blogu – lista wszystkich podcastów
- w Spotify
- w Google Podcasts
- w Apple Podcasts
- na Youtube
- w serwisie Stitcher – pobierz aplikację Stitcher dla Androida i iPhone
- pobierając aplikację do słuchania podcastów na Androida, np. Podcast Addict, Podcasts Go, Google Podcasts, The Podcast App
- pobierając aplikację do słuchania podcastów na iPhone, np. Overcast, Pocket Casts, Castro, The Podcast App
- Pobierz plik audio
- Poprzez specjalny RSS
Jeśli chcesz, co jakiś czas otrzymywać ode mnie e-mail z dawką przydatnej wiedzy o prowadzeniu biznesu on-line, to zostaw mi swój e-mail klikając tu
A jeśli spodobał Ci się ten odcinek będę wdzięczna za komentarz i podzielenie się tym odcinkiem z innymi osobami, którym jego treść może być przydatna. Będzie mi też miło jeśli poświęcisz chwile i zostawisz krótką ocenę podcastu w Apple Podcasts lub na Spotify – dzięki temu inne osoby łatwiej dotrą do tego podcastu.
Dziękuje!
A jeśli chcesz przegapić żadnego odcinka? Obserwuj mnie w social media:
Linkedin
Facebook
Niech uśmiech i konwersja będą z tobą.
Podcast o wideo w biznesie i transmisjach online
Cześć, Ja nazywam się Agata Chmielewska, a w tym podcaście dowiesz się, jak wykorzystać internet do rozwoju biznesu i samego siebie.
Jak zrealizować dobrą transmisję online?
Co w ogóle oznacza dobra transmisja i dla jakich biznesów ma sens ich robienie?
Czy sprzedaż podczas live’ów w Polsce ma jakąś rację bytu i dlaczego dodanie tłumacza języka migowego do webinaru lub innej formy wideo online ma duży potencjał biznesowy?
O tym i nie tylko o tym rozmawiam z Marcinem Jędrzejczakiem z emisje.online, firmy, która nie tylko zajmuje się realizacją wysokiej jakości transmisji online, również z wydarzeń stacjonarnych, ale i doradza oraz szkoli z tej tematyki.
Linki do materiałów, o których wspominamy oraz namiary na Marcina znajdziesz w notatkach do odcinka na stronie achmielewska.com/117.
Jeśli uznasz, że ten odcinek może być przydatny komuś z twojego otoczenia, to śmiało ślij link do niego dalej. Niech dobra wiedza niesie się w świat.
A teraz zapraszam do wysłuchania naszej rozmowy.
Agata Chmielewska: Cześć, dzień dobry, co dobrego u ciebie słychać?
Marcin Jędrzejczak: to jest tak, jak mówiłem wcześniej jedno z trudniejszych chyba pytań, które dzisiaj się mogłem spodziewać, ale co dobrego: odpoczywam, styczeń jest takim zawsze luźniejszym miesiącem, po takim okresie końcoworocznym, który jest naprawdę mega intensywny u mnie w branży, więc można powiedzieć, że dobry czas, bo jest i czas trochę na książkę, trochę na pracę i trochę na taki odpoczynek i ogarnięcie siebie.
Agata: No to samo dobro i się cieszę, bo to zapowiada dobry początek, dobrą resztę roku, jeżeli dobry początek, a skoro już wspomniałeś o pracy, to zajmujesz się transmisjami online.
Czyli właściwie czym?
Marcin:W zasadzie są to dwa obszary, w których działam.
Z jednej strony transmisje, czyli realna realizacja z wydarzenia z webinaru, ze spotkania, z wydarzenia sportowego, kulturalnego, czyli po prostu jadę na miejsce ze sprzętem, z całą techniką, z obsługą, rozstawiamy cały sprzęt, który jest potrzebny do tego, żeby to wydarzenie pokazać w sieci.
No i realizujemy to wydarzenie, czyli dbamy o to, żeby w danym momencie odpowiednia kamera była na wizji, odpowiednia prezentacja, odpowiednie ujęcia, żeby to było dobrze słychać i wszystko było dobrze widać i żeby ten obraz z wydarzenia jakby finalnie docierał do widzów, którzy chcą to zobaczyć.
To jest jedna część tego, co robię, natomiast druga to są szkolenia, czyli ja uczę ludzi, w jaki sposób samodzielnie mogą takie transmisje z zacisza biurowego czy domowego wykonywać.
Agata: Dobra, ale to z wydarzeń, czy to wchodzi tylko o wydarzenia takie, które się dzieją na żywo i to jest jakaś konferencja, czy to są też webinary, jakieś live, czy to są dwie różne rzeczy i tym drugim się nie zajmujesz?
Marcin:To generalnie nie ma znaczenia, czy to jest wydarzenie, czy przez wydarzenie rozumiem webinar, gdzie ktoś siedzi przed kamerą i rozmawia ze swoimi widzami, czy mówimy o konferencji.
Z jednej i drugiej strony jedno i drugie wydarzenie jesteśmy w stanie obsłużyć w taki sposób, żeby widzowie mogli zobaczyć i usłyszeć to, co mają zobaczyć i usłyszeć.
Czyli jakby skala nie ma tutaj znaczenia i zdarzało nam się, też robiliśmy webinary np. branżowe, gdzie np. z zakresu nie wiem, BHP, czy sytuacji kadrowych, medycznych, gdzie po prostu był to prosty webinar, jedna osoba pokazująca prezentację, mówiąca do kamery, a zdarzało nam się robić wydarzenia takie, gdzie obsługa techniczna, którą musieliśmy zapewnić była dla wydarzenia na 1000 osób na sali plus 1000 w internecie albo i więcej w internecie. Więc jakby skala i rozpiętość tego jest zasadniczo dość duża.
Agata: Powiedz mi, bo ja jestem niestety zepsuta przez TikToka i tak zainstalowałam, mnie wciągnęło i przyznaję, że dłuższe formy, a już dla mnie są dłuższymi 15 minutowe filmy, to już jest za długo i ja to z dużym zainteresowaniem obserwuję, bo jednak nie jestem tym młodszym pokoleniem, które jest wychowane na TikToku. Ja weszłam w to jako już taka starsza osoba i YouTube, kiedyś dłuższe materiały, czy webinary, z tego wyrosłam.
Na tym się można powiedzieć wychowałam internetowo, a teraz to już jest dla mnie za długie i powiedz mi, no bo ty masz, ja tylko widzę siebie, tak, też nie badam mnie, nie obserwuję jakoś tak rynku, z twoich obserwacji, czy dla kogo, no bo wiadomo, że mi powiesz, że tak, no mają sens wciąż te dłuższe formaty, ale czy we wszystkich branżach i może jak do tego podejść, żeby faktycznie zaangażować tą rozproszoną różnymi triggerami, społeczność jakąś, no ludzi po prostu
Marcin:Tak, jakby potwierdzam to co mówiłaś, czyli te dłuższe formy też dalej mają sens, zresztą wideomarketing, bo w zasadzie transmisje różnego rodzaju możemy jakby podciągnąć pod wideomarketing, wideokomunikację, jak najbardziej teraz i w nadchodzących latach będą miały sens i to coraz większy sens.
Kwestia długości formy, o której wspomniałaś, jakby z definicji zależy, co chcesz przekazać przez to wideo.
TikTok jako platforma wymusza krótkie formy z racji swojej funkcjonalności, tam nie wrzucisz godzinnego filmu, bo to jest po prostu niewykonalne, także ten przekaz też musi być odpowiednio krótki, natomiast w tak krótkim przekazie nie jesteś w stanie dostarczyć,
no nieskończonej ilości wiedzy, to musisz mówić krótko, zwięźle i na temat, natomiast właśnie dłuższe formy, czy to webinary, czy jakieś konferencje online, czy po prostu mówienie do kamery, do swoich widzów i swoich odbiorców, już jakby niesie za sobą zupełnie inny ładunek w przekazie i zupełnie inną wiedzę w przekazie, bo tutaj mam ten czas, powiedzmy te 40 minut na to, żeby podczas webinaru opowiedzieć, rozwinąć jakiś temat, żeby wprowadzić mojego widza w ten konkretny temat i może też nie wyczerpać tego tematu do końca.
Natomiast jak najbardziej przekazać coś więcej, weźmy sobie np. na tapetę webinar, bo o tym już trochę rozmawialiśmy, webinar sam z siebie może pełnić różne funkcje:
- bo może być to webinar stricte nakierunkowany na to, żeby budować rozpoznawalność marki, czy marki osobistej,
- może być to webinar, który ma za zadanie coś sprzedać np. dostęp do kursu online, książkę, czy np. konsultacje,
- to z kolei może być też webinar, który ma uświadomić odbiorcę o jakichś problemach, które my jako firma rozwiązujemy
I w zasadzie każdy z tych webinarów, o których powiedziałem będzie miał troszeczkę inną strukturę, trochę inaczej będzie wyglądała jego narracja.
Natomiast każdy ma jakiś konkretny marketingowy czy sprzedażowy cel, cel, który też można oczywiście osiągnąć za pomocą TikToka, natomiast forma tego będzie zupełnie inna.
Jeśli wziąłbym np. webinar, w którym chcę opowiedzieć moim odbiorcom o problemach związanych np. z transmisjami online, no to nie zrobię tego jednym Tik Toku, np. na webinarze 40-minutowym jestem w stanie to zrobić, natomiast Tik Tokiem musiałbym to podzielić na kilkanaście treści, a one i tak dalej przez swoją krótką formę będą bardzo uproszczone też w przekazie, co niekoniecznie zawsze musi być dobre.
Agata: Czy w każdej branży myślisz, że się sprawdzi to? Tak jak czasem do mnie przychodziły osoby, jak się jeszcze zajmowałam marketingiem, padały pytania od klientów, a może zróbmy webinar i zawsze padało pytanie, no dobra, ale czy ci odbiorcy, czy twoja potencjalna grupa docelowa będzie tym zainteresowana?
Marcin:Jak właściciel biznesu, czy marketingowiec, no marketingowiec to pewnie wie, ale bardziej właściciel biznesu, jak może się przekonać, że warto w to zainwestować, warto próbować i tak angażować potencjalnych klientów, czy też jakąś swoją społeczność?
Przede wszystkim ja bym się zastanowił, czy w ogóle, to o czym powiedziałeś, czy w ogóle jest nam to do czegoś potrzebne, ponieważ taka transmisja, czy to webinar, czy tak jak my teraz rozmawiamy, mówienie po prostu do kamery, do moich odbiorców, musi w jakiś sposób być uzupełnieniem mojego marketingu, mojej komunikacji.
To musi się wpisywać w to, co i w jaki sposób się komunikuje, więc z jednej strony to musi być uzupełnienie, to mi w żaden sposób nie zastąpi marketingu jako takiego.
Kolejna rzecz to jest zastanowienie się też, czy w ogóle jest przestrzeń na to, to o czym powiedziałeś. Najprostszą rzeczą jest spróbować, ponieważ tak na dobrą sprawę, żeby zrobić jakieś jeden czy dwa proste transmisje, naprawdę nie trzeba się okupić toną sprzętu i wydać naście tysięcy złotych, żeby to zrealizować.
Tak na dobrą sprawę wystarczy mieć telefon albo komputer, który odpowiednio sobie ustawiam, podepnę do tego nawet prosty zestaw słuchawkowy i tyle. Tak naprawdę jeśli zaczynamy i chcemy to wybadać, to on tak naprawdę wystarczy. Telefony dzisiaj oferują naprawdę świetnej jakości obrazek, więc spokojnie można z takiego czegoś skorzystać i po prostu zobaczyć.
Znam firmy i współpracowałem z firmami, które jakby założyły sobie, że chcą spróbować tego formatu i dały sobie na przykład czas 3-4 miesiące, żeby zobaczyć czy to w ogóle śmiga. I po tym czasie tak naprawdę podejmowały decyzje czy warto w to wchodzić dalej czy nie.
Natomiast to najczęściej były sytuacje takie, że oni to robili jakby własnymi siłami. Czyli nie wynajmowali ekipy, nie inwestowali w to kasy, nie kupowali nie wiadomo jakiego sprzętu, tylko robili to własnymi siłami, własnymi ludźmi i w ten sposób też poniekąd trochę cieli koszty.
I w momencie kiedy to zaskakiwało, no to wiedzieli ok, jakby jest po co to robić, więc warto może w to zainwestować. Dokupmy lepsze światło, dokupmy jakiś lepszy dźwięk, albo róbmy to dalej samodzielnie, albo wynajmijmy kogoś, kto nam pomoże i zrobi taką realizację.
Więc ja tutaj jakby cały czas uważam, że warto czasem coś takiego po prostu spróbować. Szczególnie, że tak jak mówię, na start te nakłady nie są aż tak duże.
W porównaniu na przykład z porządnym wideo, które chciałoby się zrobić, czy wideomarketingiem, gdzie musi przyjść ekipa, czy osoba, która musi mi to wideo nakręcić, musi to wideo zmontować, tam już te nakłady są dużo większe.
Natomiast tutaj tak naprawdę wystarczy, czasem wystarczy ten podstawowy telefon i zastanowienie się, co ja też moim widzom chcę przekazać, bo to jest najistotniejsze.
Czyli zastanowić się, w którym momencie mojej komunikacji ta transmisja ma zaistnieć. Czyli to troszkę o czym mówiłem wcześniej, czy to ma być komunikacja stricte marketingowa, gdzie chcę pokazać siebie, na przykład swoją markę osobistą, albo swoją firmę poprzez mnie, który występuje.
I w ten sposób pokazać się, że ta marka ma jakąś twarz, by spotkać się wręcz z moimi odbiorcami i być dla nich. To jest najprostsza rzecz, którą można zrobić.
Z drugiej strony, to o czym wspomniałem, może być komunikacja, może być live, który będzie miał jakiś cel, czyli na przykład przekazanie wiedzy, co dość często jest praktykowane, bo jak popatrzysz, czy popatrzymy sobie na reklamy na Facebooku, czy na LinkedInie, to tych webinarów i różnego rodzaju spotkań, w których mogę się dowiedzieć, jak prowadzić marketing, jak działać w HR, jak robić bardzo często, ja na przykład współpracuję z branżą medyczną, gdzie robimy jakieś webinary specjalnie dla tej branży, już wyspecjalizowane medyczne, czy dla nauczycieli. Tego jest naprawdę ogrom i to się ma świetnie.
Zresztą wyszedł w zeszłym tygodniu raport firmy ClickMeeting, jednej z takich większych platform, nie tylko w Polsce, ale w sumie też na świecie, która oferuje możliwość realizacji za ich pośrednictwem webinarów, szkoleń i transmisji.
Tam nie podali dokładnych liczb ilościowych, ale określili między innymi, że jeden użytkownik na ich platformie w zeszłym roku realizował 47 transmisji, co jest dość sporo wbrew pozorom, oczywiście to jest średnia, więc byli tacy, którzy robili więcej, byli tacy, którzy robili mniej.
Natomiast to dalej w ciągu całego roku jest naprawdę sporo, więc myślę, że taka komunikacja, wracając też trochę do twojego pytania o TikTok, jak najbardziej dobrze się ma.
Agata: Tak, jestem w stanie sobie wyobrazić, że z tego co ja widzę, ja się obracam w branży bardziej UX, CX i jest naprawdę ogrom tych webinarów i ja na nie się zapisuję, ale nigdy nie mam czasu, żeby dołączyć.
I stąd też to moje pytanie o to, czy faktycznie to jeszcze jest atrakcyjne dla ludzi, bo tak myślę o Covidzie, o pandemii, która mnie irytuje, bo każdy artykuł o e-commerce to jest, że e-commerce się rozwija dynamicznie po pandemii.
Ale tam miałam takie, oczywiście to jest bardzo subiektywne poczucie, że jest przesyt troszeczkę tymi wszelkimi webinarami, że ludzie mają troszeczkę dosyć i ja absolutnie nie podważam, załóżmy tego, żeby robić, jeżeli jest konferencja naziemna, to też robić wersję online dla tych, którzy nie mogą dołączyć, a tak by chcieli i mogliby z całego świata, jeżeli dajemy tą opcję online.
I to jest super. Moje takie właśnie obawy były związane głównie z webinarami, ale to, tak jak mówię, to jest wszystko przez własne lustro i własne może jakieś takie zmęczenie tymi dłuższymi formami, a także chęcią dołączenia na wszystkie możliwe, znaczy oczywiście wszystkie, które mnie interesują, a tego swego czasu było za dużo, żeby móc aktywnie uczestniczyć.
Stąd też było moje pytanie, ale co chciałam kończąc już ten przydługi wywód. Powiedziałeś o tym, że ważne jest też to, żeby wiedzieć co chcemy powiedzieć.
Ostatnio oglądałam webinar, który był nagrany i później udostępniony, więc sobie układałam puzzle i słuchałam i go wyłączyłam, bo po prostu tam była taka nagminna sprzedaż, to było niby merytoryczne, niby wiedza, ale jednak ta taka mimochodem sprzedaż: a właśnie to napije się wody z mojego kubeczka, który możecie w moim sklepie kupić.
I wiesz, spoko, ja rozumiem, e-commerce, marketing, biznes musi sprzedawać, na koniec dnia liczy się kasa, ale z umiarem. No po prostu byłam zainteresowana tematem, wyłączyłam.
I gdzie znaleźć, jak znaleźć ten balans i też jak się dowiedzieć co jest dobre, co nagrywać i co mówić, ile mówić, ile sprzedawać, kiedy.
Marcin: Wiesz co, ja myślę, że przede wszystkim klucz tkwi w komunikacji w ogóle przed tym webinarem, czyli też jasna informacja dla odbiorców, czego mogą się spodziewać.
Bo jeśli zakomunikujesz, że robisz webinar na temat X i podczas tego webinaru opowiesz też o swoim na przykład kursie, który sprzedajesz i będzie specjalna oferta dla osób, które będą na tym webinarze, to też zawsze ktoś się spodziewa tego, że gdzieś tam na końcu ta sprzedaż się pojawi, tak?
Agata: Dokładnie.
Marcin: Więc myślę, że to jest kwestia komunikacji. Jeśli zakomunikujesz, że robisz webinar albo spotkanie, panel dyskusyjny z ekspertami na jakiś temat i nie komunikujesz tej sprzedaży, no to wiadomo, że ona, jeśli potrzebujesz koniecznie, ona gdzieś tam może się pojawić, ale ja bym to robił już totalnie na samym końcu.
Ponieważ, tak jak to, o czym mówisz, jakby jeśli ja idę na webinar czy ktoś zapisuje się na webinar, to przede wszystkim oczekuję tej wiedzy merytorycznej, którą dostanie, tak?
I ja jestem ogromnym zwolennikiem tego, że tam po prostu musi ta wiedza być i ona też nie może być po łebkach, nie mogą być to jakieś komunały, które po prostu opowiadają wszyscy, no bo odbiorca po prostu poczuje się oszukany i fizycznie już tam po prostu nie wróci, albo wróci, ale bardzo, będzie musiał odczekać bardzo, bardzo dużo czasu.
Więc ja myślę, że to przede wszystkim musi być szczerość komunikacji, też w tym, że jeśli zaczyna się ten webinar, to jasno zakomunikować, słuchajcie, mamy część merytoryczną,
część merytoryczna będzie trwała mniej więcej tyle i tyle minut, podczas tego dowiecie się tego, tego, tego i tego, a po części merytorycznej mam dla Was dodatkową ofertę, propozycję, bo akurat jestem w procesie sprzedaży, ibuka, kursu czy czegoś, jakby jasno też trzeba zakomunikować odbiorcom tego, czego mogą się spodziewać.
To też wtedy taka osoba jasno będzie wiedziała, co ma zrobić, czy jakby zostaje, czy słucha, czy na przykład jest tylko na tej części merytorycznej, czy zostaje całość, bo jest zaciekawiona.
Myślę, że przede wszystkim tutaj jest kwestia komunikacji i tego, żeby właśnie nie robić tego, o czym Ty mówisz, żeby na każdym kroku próbować tą sprzedaż wcisnąć.
Wiadomo, są webinary, które są nastawione na tą sprzedaż i tak się układa wtedy narrację tego webinaru, żeby pokazać problem, pokazać jakieś rozwiązanie tego problemu w jakimś małym zakresie, a powiedzieć, że więcej o rozwiązaniu tego problemu na przykład powiesz na kursie, który sprzedajesz i dzisiaj jest cena promocyjna.
Natomiast inaczej będzie wyglądała narracja webinaru, gdzie chcesz po prostu podzielić się wiedzą, co też jakby jest spoko, bez żadnej sprzedaży, bo budujesz wtedy obraz siebie jako eksperta, możesz zrobić to z zaproszonymi gośćmi, możecie podyskutować na jakiś temat
i wtedy budujesz swoje webinary, swoje miejsce jako ten kawałek świata, gdzie ludzie mogą przyjść, pozyskać wiedzę, co w momencie, kiedy będziesz chciała czy będziesz chciał coś sprzedać, to możesz to spokojnie zrobić i to też będzie bardziej naturalne, bo ludzie już od Ciebie dostali jakąś wiedzę, dostali jakąś merytorykę i nie czują się oszukani czy wykorzystani, że przyszli na jeden webinar i od razu próbuje się wcisnąć kubek, bo będą też z Tobą oswojeni, będą bardziej Ci ufać na przykład, więc ta sprzedaż też de facto będzie łatwiejsza.
Agata: Teraz tak mi się nasunęło, będę tym trudnym, potencjalnym oglądaczem, uczestnikiem webinaru, bo zobacz, jeżeli mamy faktycznie ten taki lejek zakupowy
i tam nie bombardujemy, wysyłamy jakieś maile, serię maili, no i można się spodziewać, że dany webinar będzie promocją kursu, będzie coś sprzedawane.
To powiedz mi, czy na końcu, a może lepiej w środku wsadzić tą zachętę, bo ja, wiesz, jak się zaczyna na końcu sprzedaż, to ja wyłączam to wideo i sobie idę,
co by się nie dać namówić na zakup jakiegoś kursu, albo też, wiesz, ludzie już są trochę zmęczeni, jeżeli to dłużej trwa, są te pytania i później to się ciągnie.
I czy może też spróbować w środku gdzieś jakąś taką informację, żeby to jest taka, wiesz, teraz mi się myśl pojawiła, patrząc wstecz, jak ja zachowuję się podczas różnych webinarów sprzedażowych.
Marcin: Ok, wiesz co, myślę, że można by spróbować rzeczywiście to, o czym mówisz, ja podszedłbym do tego trochę statystycznie, bo jeśli powiedzmy, załóżmy, realizujemy sobie takie webinary raz na jakiś czas, próbujemy to sprzedać, próbujemy też patrzeć, jakby oferować te rzeczy na końcu, pod koniec jakby tej części merytorycznej i robimy sobie to na YouTube’a.
To na YouTubie bardzo łatwo zobaczyć, kiedy ludzie ci odpływają z tej transmisji, więc wtedy też możesz jakby sobie zanalizować, czy rzeczywiście ludzie ci odpływają na koniec, a może ci uciekają, to by się wydaje, że oni uciekli pod koniec, bo jakby zwracasz na to uwagę, a może oni już w międzyczasie systematycznie zaczęli odpływać od środka tego webinaru.
Co znaczy, że może ta wartość, jakby ładunek merytoryczny, który próbujesz dostarczyć, nie jest do końca jakby dostosowany do odbiorców, może trzeba zmienić narrację, może trzeba ją bardziej, ten webinar zrobić bardziej dynamiczny, a może wręcz odwrotnie, bo jest za bardzo dynamiczny. Jakby możesz sobie też po takich statystykach sprawdzić po prostu,
kiedy ludzie uciekają z tej transmisji i pod to też spróbować trochę zdecydować, w którym momencie to umiejscowić, tą sprzedaż.
Ale to jakby też wymaga tego, że nie zrobisz tego na hura za pierwszym razem, tylko musisz mieć takich realizacji już kilka, żeby móc sobie to też porównać.
Agata: No właśnie, właśnie, to miało być moje pytanie, czy znajdę gdzieś w internecie statystyki dotyczące jakichś konkretnych branż i dobrej, optymalnej długości webinarów czy wideo?
Może wiesz, bo wiadomo nie musisz wiedzieć, internet jest szeroki i głęboki.
Marcin: Wiesz co, to odsyłam właśnie do tego raportu clickmeetingu, o którym wspomniałem.
Agta: Aha, okej.
Marcin:I tego z tego roku, jeśli da się jeszcze gdzieś odszukać w sieci ten zeszłoroczny, to warto do nich zajrzeć, ponieważ oni nie tylko podają statystyki dotyczące tego,
tego ile było tych transmisji z pośrednictwem ich platformy, ale dzielą to też na branżę.
Pokazują jak w różnych branżach, czy to edukacyjnej, czy w marketingu rozkładała się ilość tych widzów.
Pokazują też statystycznie na podstawie wszystkich transmisji, które były prowadzone w danym roku, który dzień był najpopularniejszy, które godziny były najpopularniejsze.
Więc można sobie zergnąć i na tej podstawie też wyciągnąć jakieś wnioski dla siebie.
Agata: Extra, to na pewno podlinkuję w notatkach do tego odcinka.
Te raporty, a mam też takie pytanie, też trochę z raportami związane, ale związane bardziej z raportami odnośnie trendów.
Dlatego że tak przeglądając, nie w tym roku, ale w poprzednich latach, często przeglądając raporty o trendach albo jakieś podsumowania roku i predykcje na kolejny rok w e-commerce,
co będzie najbardziej popularne, to pojawiała się sprzedaż live i takie były predykcje, że tak teraz wejdzie, bo w Chinach to działa, bo gdzieś tam to działa.
Ale czy w Polsce, wiesz chodzi mi o taką sprzedaż, że cały czas sprzedajesz, że pokazujesz te produkty, opisujesz, może pokazujesz jak się ich.
IKEA robiła coś takiego chyba w pandemii, że jak tam coś kroi się, jak jakaś tam tarka działa.
I byłam na tym, nie znam efektów niestety. Byłam na tym żeby zobaczyć. Widziałam też czasami takie live’y na grupach z ciuchami, że chyba to były second candy, że dziewczyny właśnie tam pokazywały, czasem się ubierały i mówiły jedna sztuka, szybko, szybko i w ogóle i tam kobiety chyba kupowały, bo nigdy nie wytrwałam na tym zbyt długo.
Raczej z ciekawości dołączałam.
I czy masz jakieś związane z tym obserwacje, bo ja tak trochę ostrożnie do tego podchodzę, na naszym polskim rynku oczywiście. Czy my jesteśmy na to gotowi?
Marcin: Myślę, że tak, natomiast to wymaga…
Inaczej myślę, że rynek byłby w stanie to chwycić, natomiast moim zdaniem problemem jest forma w jakiej najczęściej te live’y są podane.
Bo tak jak wspomniałaś w Chinach, Chiny w ogóle możemy zostawić, to jest osobny temat, bo tam to liczby i kwoty, które są robione na live’ach sprzedażowych, na live commerce, to są po prostu jakieś kosmiczne wyniki, natomiast myślę, że u nas jest to też do zrobienia.
Ikea, o której wspomniałaś, bardzo fajnie do tego podchodziła. Ja bym tutaj w ogóle przytoczył dwa przykłady, może trzy.
Jedna to jest właśnie Ikea, druga to x-kom. Ja wiem, że duże marki, ale myślę, że warto czerpać od nich, bo naprawdę fajnie moim zdaniem to zrobili.
Rzeczywiście zacznijmy od Ikea. To, o czym wspomniałaś, oni zaczęli w pandemii robić takie transmisje sprzedażowe, w których pokazywali, w zasadzie nie sprzedawali tego w taki sposób, jak są sprzedawane ubrania, o których wspomniałeś, że tutaj jakaś pani pokazuje sukienkę, albo jakiś płaszcz, żakiet czy coś, jak to na niej leży i że można kupić, tylko oni bardziej to robili tak, wiem, to nazwał lifestyle’owo, czyli było studio, w którym byli jacyś prowadzący, rozmawiali na temat przedmiotów, które są u nich w asortymencie,
pokazywali jak ich używać, były wypowiedzi ekspertów, pokazywali nagrania, jak taki przedmiot można zastosować w życiu codziennym, jak, nie wiem, można urządzić z pomocą, nie wiem, jakiś lampek, mieszkanie i tak dalej, i tak dalej. I gdzieś dodatkowo koło tego była przemycana informacja, że na przykład na czacie był wklejany link do tych konkretnych produktów z jakąś promocją w danym dniu.
Więc niby nie sprzedawali, ale sprzedawali. Nie było to takie nachalne, nie było to takie wprost, natomiast gdzieś ten proces funkcjonował.
Z jednej strony, jeśli chciał ktoś to obejrzeć tylko po to, żeby, nie wiem, zainspirować się, mógł śmiało to zrobić i nie miał w tym podstawowym przekazie takiej nachalnej sprzedaży,
a jeśli jakiś przedmiot się spodobał, to można było albo go sobie wygooglać, albo wejść po prostu w link, który był wrzucony w komentarzu.
Z drugiej strony jest x-kom, który trochę łączy te dwa światy, czyli to, co robi IKEA i te takie live sprzedażowe, o których ty wspomniałaś.
Czyli z jednej strony robią takie merytoryczne transmisje, w których są eksperci, którzy opowiadają, nie wiem, czy to o kartach graficznych, o procesorach, o jakichś sprzętach,
dyskutują, porównują, patrzą, co jest lepsze, co jest gorsze i gdzieś tam dodatkowo właśnie poprzez te czaty są wrzucane linki do tych sprzętów, natomiast generalnie sam live jest po prostu merytoryką, a z drugiej strony mają transmisje, w których siedzi jeden z tych ekspertów na przykład i bierze, powiedzmy jakąś myszkę czy klawiaturę, czy laptopa, zaczyna o nim opowiadać, pokazuje, jak on wygląda, jaki jest zbudowany, jaki ma plusy, jaki ma minusy i odsyła jednocześnie, że tutaj można kupić i mówi, w jaki sposób można dzisiaj z jakąś promocją ten sprzęt zakupić.
Więc wracając trochę do tego, od czego zacząłem, o problemie, którym jest według mnie forma, czyli myślę, że trzeba by te transmisje u nas, trzeba by troszeczkę bardziej opakować
w coś podobnego, co robi IKEA czy robi x-kom. Ja nie mówię, że te live, o których wspominaliśmy, te związane z modą, one nie mają racji bytu, jak najbardziej mają, bo one sprzedają.
Agata: Mają, mają, bo tam były kobiety, które i pytały, i była jakaś konwersacja na czacie, więc jak najbardziej to ma swoją grupę docelową.
Marcin:Tak, i to też sprzedaje, to jest, co mówię, x-kom też coś takiego robi, jest dużą siecią, też robią taką formę, natomiast fajne moim zdaniem jest to, że uzupełniają to o transmisję ekspercką, która może przyciągnąć nowe osoby, bo umówmy się, jeśli ja będę szukał na przykład informacji o kartach graficznych, to jest duża szansa, że ja trafię na ten live, czyli docelowo trafię do nich, do nich do sklepu i ten produkt sobie obejrzę.
Nie kupię go bezpośrednio na live, to jest jakby wydłużony proces, ale jest szansa, że trafię do nich i ostatecznie i tak kupię u nich, bo u nich się czegoś dowiedziałem.
Jeśli mówimy z kolei w ogóle o live’ach sprzedażowych dotyczących ubrań, to rzeczywiście ta branża, nazwijmy to ogólnie branża modowa, króluje i to w Polsce, i w Chinach, jakby tutaj jest bezapelacyjnie, kroi najwięcej rynku, wszystkie inne, czy to właśnie elektronika, czy lifestyle, są dużo, dużo niżej od tego.
Natomiast myślę, że w branży modowej jak najbardziej to jest też do zastosowania. W ogóle swego czasu miałem kilku klientów, którzy robili tego typu transmisje, przychodzili do mnie, rozmawialiśmy o tym, jak mogą to robić lepiej, nie tylko pod kątem technicznym, ale też właśnie takim komunikacyjnym.
Widzę, że jest dość duży opór w branży i mała otwartość na nowe formy, może w ten sposób. Myślę, że jest duże zafiksowanie na to, że skoro są sieci czy butiki, które po prostu robią twardą sprzedaż i im to siedzi, to dlaczego ja mam tego też nie robić? Tylko że najprawdopodobniej i najczęściej jest tak, że te sieci, które sprzedają teraz, zaczęły w pandemii i udało im się wybić wtedy i to się ciągnie do dzisiaj.
A jak dzisiaj chcemy zacząć, myślę, że te formy sprzedażowe jak najbardziej są ok, bo finalnie chcemy sprzedać te ubrania, ale dołożenie komponentu takiego bardziej lifestyle’owego, myślę, że byłoby też bardzo pomocne, żeby rozhulać na przykład taki nowy butik, który chciałby dzisiaj sprzedawać. Odpala live’a i ma trzy osoby na tym live’ie, jeśli w ogóle. Ale to jest w ogóle dłuższy temat,moglibyśmy o tym naprawdę osobne spotkanie zrobić.
Podsumowując trochę, myślę, że jak najbardziej to ma rację bytu też na rynku polskim, natomiast niekoniecznie musi być to taka twarda sprzedaż przez live, to nie muszą być, jak ja to nazywam, takie wiesz, telezakupy mango w wersji 2021, nie, który mamy wiek? 2021, boże, nie 2021, czyli te zakupy tylko w wersji YouTube’owej, natomiast można to zrobić szczególnie w innych branżach niż modowa, trochę inaczej, a może rzeczywiście też można postawić po prostu na lifestyle, licząc na to, że w ten sposób się tych klientów przyciągnie.
Mam jakby przykłady z własnej działalności i tego, jak pracowałem z klientami, że takie rzeczy naprawdę docelowo wychodzą na plus. Sprzedają tylko po prostu w dłuższej formie.
Agata: No tak, też trzeba, wciąż się spotykam z tym, że ta niecierpliwość i ten zwrot z inwestycji jak najszybciej, a kurczę, naprawdę na niektóre rzeczy trzeba poczekać.
I nawiązując jeszcze do, przypomniało mi się, że sprzedaż taka właśnie na żywo fajnie jest robiona na jednym kanale stylistki modowej, która rozwinęła swoją społeczność poprzez właśnie bycie influencerką i stworzyła swoją markę ciuchów i załóżmy robi takie, no tutaj pomysłów może być wiele, ale załóżmy zbliża się nowy sezon i jak tam zrobić jakąś tam minimalistyczną szafę na jesień i ona nie pokazuje tylko swoich ciuchów, które ma w sklepie. Ona pokazuje swoje ubrania, które ma jako prywatne, ale załóżmy jakiś tam bazowy t-shirt czy jakieś tam majtki, ,ówi, że to jest właśnie, że można kupić tu i dlatego jest fajne, bo coś tam coś tam, nie?
Czyli tak faktycznie nie czujesz aż tak tej sprzedaży i to mogłoby być właśnie też fajne z tym, że właśnie podkreślam, że ona najpierw zbudowała społeczność na eksperckości, czyli nie jest od najpierw e-komersem, a później ta eksperckość, ale no przecież można ją zatrudnić czy kogoś właśnie jakąś stylistkę znaną, który coś takiego zrobi, nie? I będzie przeplatała nie tylko to, co mamy u nas, ale włączała tylko.<.b>
Marcin: Tak, zdecydowanie. Jeśli już o tym rozmawiamy, to ja uważam, że to, o czym wspomniałaś, jest jedna rzecz tutaj warta podkreślenia i cenna. To, że błąd, który ja najczęściej widzę w tego typu transmisjach, polega na tym, że przychodzi na przykład do mnie klient i mówi, bo nikt nas nie ogląda.
I dlaczego? Ja mówię, zaczynam przeglądać i widzę, nie wiem, 10 transmisji, każda nazywa się transmisja sprzedażowa i w zasadzie tyle, nie? Jakby jest odpalona kamera w telefonie i ktoś tam sobie przez pierwsze 10 minut na przykład nikogo nie ma, bo jeszcze sobie coś ustawiają, a potem przychodzi jakaś pani, coś opowiada i się przebiera w te ubrania i próbuje sprzedać.
Natomiast to, o czym ty powiedziałaś, jest bardzo fajne, czyli to, że te transmisje mają na przykład jakąś tematykę, że to nie jest po prostu transmisja, na której ja chcę sprzedać, tylko opowiem wam dzisiaj o dodatkach sylwestrowych i będziemy sobie o tym gadać.
I jest opowiadane, opowiadane, opowiadane. Jakby w ramach tej opowieści rzeczywiście takie przeplatanie, że a to można kupić, to można kupić, a tutaj wam pokażę jeszcze coś takiego, a coś innego też można kupić.
Ten przekaz jest dużo lżejszy i łatwiejszy do przyjęcia przez widza i myślę, że dużo w dłuższej perspektywie łatwiej będzie w ten sposób, przez taką właśnie eksperckość, o której mówisz, zbudować sobie fajną społeczność, która realnie będzie kupować.
I co więcej, myślę, z czasem można będzie to tak fajnie poprowadzić, że też te ceny będzie można odpowiednio ukształtować, a nie bazować tylko na tych najniższych, bo też będzie marka, która będzie za tym stała.
Więc jeśli miałbym coś pomóc i podpowiedzieć w tego typu transmisjach, to przede wszystkim szedłbym właśnie w tematykę, żeby te transmisje miały jakiś przekaz. Trochę wracając do tych webinarów, o których mówiliśmy, żeby tam też, tak jak w webinarach, taki tutaj znalazł się jakiś aspekt merytoryki, który można wyciągnąć, bo to też będzie bardziej interesujące dla odbiorcy.
Ja zawsze lubię się odwoływać do tych kwestii śniadaniówkowych, czyli telewizji śniadaniowej. Tam jak robią rzeczy związane z modą, to najczęściej właśnie jest to robione tematycznie. Biorą sobie jakiś temat, jakiś wycinek tego i przez 5-10 minut to omawiają, pokazując przykłady, jak coś można zestawić, jak można ze sobą różne kolory poskładać w ramach ubioru. I to jest spoko, bo w tym momencie widz w takiej telewizji śniadaniowej dostaje jakiś przekaz, czegoś się może dowiedzieć. Wiadomo, że oni są nastawieni na sprzedaż, natomiast jeśli to połączyć właśnie z tą sprzedażą i połączyć z tym, że mamy do zaoferowania jakieś rzeczy, może być łatwiejsze niż po prostu robienie transmisji sprzedażowej takiej, że wychodzę i robię telezakupy mango i od teraz jakby kupujcie.
Agata: Nawiązując właśnie do tej jeszcze edukacji to i ekspertskości, to twoim zdaniem dobrze jest zaczynać od właśnie takich transmisji, czy w inny sposób pokazać, że tutaj edukujemy, inspirujemy i gromadzić tą społeczność, czy właśnie od wideo.
Dlaczego pytam? Bo miałam takie sytuacje, że mniejsze brandy bez jakiegoś influencera, bez ogromnych zasięgów, zrobiły jeden, dwa, trzy live’y, usłyszały właśnie, że nie trzeba mieć tam sprzętu, to można zrobić niskim kosztem i też jakoś nie inwestowały w reklamę. I przychodziło po kilka osób, zero było sprzedaży.
I wiesz, trzeba coś wydać jednak, jeżeli nie masz tej społeczności, to na tą reklamę. Ale stąd właśnie moje pytanie, czy może jakieś inne działania wcześniej zrobić, które załóżmy są mniej kosztowne czasowo, troszeczkę stresogenne one są, bo trzeba się pokazać, tak? I stąd właśnie jest moje pytanie, czy może jakieś są mniejsze inne kroczki, które warto wykonać wcześniej?
Marcin: Ja myślę, że to trochę wrócę do tego, o czym mówiłaś. Myślę, że wszystko jest kwestią budżetu i skali, którą chcę mu osiągnąć.
Bo tak jak wspomniałaś, ja myślę, że bez budżetu reklamowego będzie ciężko. I to wcale nie musi być jakiś horrendalny budżet reklamowy, bo przykład z życia. Rozmawiałem kiedyś z jedną z marek właśnie modowych, która opowiadała mi, że oni poprosili mnie o pomoc przy ich live’ach sprzedażowych, bo nie mieli widzów. Ale mieli reklamy, wszystko ładnie, ale tych widzów nie było. I ewidentnie jakby gdzieś źle te reklamy były poustawiane, bo ja je się w pewnym momencie zapytałem, jaki oni w ogóle budżet wydają na tę reklamę? I powiedzieli 3 tysiące złotych, nie? A widzów mieli z reklam dwóch, trzech czy czterech. Ja mówię, kurczę, to coś tu jest bardzo nie tak, bo ja wiem, że spokojnie wydając kilkaset złotych nawet,
jeśli ta reklama będzie fajnie przygotowana i jest możliwość wyciągnięcia z tego, powiedzmy,
40-50 widzów spokojnie, tak lekko. Oczywiście pod warunkiem, że to, co chcemy dostarczyć widzom, rzeczywiście kogoś będzie interesowało, bo to jest jeszcze kwestia do rozpatrzenia czyli zrobienie rozeznania rynku. Czy to po prostu też kogoś interesuje? Więc jeśli miałbym poza tym budżetem, który trzeba mieć, zastanawiał się nad tymi małymi kroczkami, o których mówisz, no to zastanowiłbym się nad tym po pierwsze, uderzyłbym do swojej społeczności, jeśli ją mam, i zapytał ich wprost, czy są jakieś tematy, które ich interesują, które chcieliby omówić na takim live.
Jeśli tej społeczności nie mam, to popatrzyłbym na moją konkurencję i zobaczył, co robi moja konkurencja. Czy są jakieś tematy, które oni dość często poruszają, tak? Przy których tematach, na przykład, ich społeczność jest najbardziej aktywna. A jeśli moja konkurencja nie robi, to popatrzyłbym szerzej może na branżę, czy na branżę pokrewne, żeby spróbować z tego coś wyciągnąć dla siebie.
I myślę, że trzeba by zacząć przede wszystkim właśnie od takiego rozeznania rynku,
w oparciu o to przygotować tę część merytoryczną transmisji, tego, co chcemy przekazać społeczności, a później, niestety, to trzeba dopalić jakąś reklamą, szczególnie jeśli tej społeczności nie mamy,bo samo z siebie to się w dzisiejszych czasach nie poniesie za bardzo.
Te platformy przede wszystkim są nastawione na to, że fajnie, że jesteś, że nam oddałeś dane, ale jeszcze zapłać. Chcesz, żeby twoja wiadomość gdzieś dalej dotarła. Więc tutaj, niestety, ten budżet jest dość kluczowy. Natomiast, mówię, on nie musi absolutnie iść w tysiące. Czyli jak ktoś ma i ma ekipę, która umie tym budżetem, takim dużym, zarządzić, super. Natomiast przy mniejszych biznesach też wiem po prostu, że wydanie 300, 400, 500 zł na reklamę to jest obracana ta, no 500, to jest banknot.
Więc w zasadzie ten banknot jest obracany 10 razy w każdą stronę i możemy, zanim się jakby zdecydujemy, że go wydamy, no nie? Natomiast tutaj rzeczywiście ta praca, którą możemy wykonać bez reklamy, to będzie zastanowienie się w ogóle, co my chcemy tym widzom dać i zrobienie takiego prostego rozeznania rynku, zobaczenia, jakie tematy są dla widzów najciekawsze.
To może być też, jeśli mamy na przykład blog firmowy, bo do tej pory go prowadziliśmy, to można też sprawdzić statystyki i zobaczyć, które teksty najczęściej są wyszukiwane, na przykład w Google. I może to jest też jakiś trop, żeby na któreś z tych tematów po prostu zrobić osobną transmisję, jakiś webinar czy po prostu live’a, to nie musi być stricte webinar. To może być po prostu odpalenie telefonu i pogadanie przez 20-30 minut do telefonu na przykład, nie?
Agata: Tak, dokładnie. Trochę się podśmiechuję, bo wiele biznesów w ogóle nie analizuje nic. I tak sobie skojarzyłam. Gdyby jeszcze tylko mieli chociaż podpięty Google Analytics, to by było fajnie. Ale dają radę, więc super.
Jak rozmawialiśmy przed nagraniem, to wspomniałam, że będę chciała zapytać ciebie o to, jak się właśnie wyróżnić od konkurencji, która, załóżmy, tak działa. I tutaj sobie powiedzieliśmy, że może właśnie te live’y tematyczne, jakaś tam eksperckość i konkretne, tak jak x-kom robi, konkretny temat, jakaś pamięć wewnętrzna, coś tam, coś tam. A nie chciałabym przegapić tego punktu, bo może jeszcze masz jakieś pomysły, może coś widziałeś, co może być przydatne.
Marcin: Dobre pytanie, bo w zasadzie poruszliśmy bardzo dużo wątków i one wszystkie gdzieś tam zahaczają o to, jak się po prostu pokazać w tej sieci.
Wiesz co, wydaje mi się, że na teraz nie przychodzi mi nic ponad… Właśnie nie przychodzi mi nic do głowy ponad to, co już powiedzieliśmy, więc myślę, że…
Agata: A ja mam, wiesz co?
Marcin: Masz, to dawaj.
Agata: Tak, temat, który tobie się spodobał i mi, czyli język migowy, i pokazanie ludziom, że myślimy o wszystkich, a nie tylko wybrańcach, którzy są w pełni sprawni.
No to zacznijmy ten temat i opowiedz coś, jak przygotować taką transmisję, czy to tylko online, czy z wydarzenia, które było organizowane stricte chyba. Ten case, który masz na stronie, stricte dla osób głuchych.
I wskazówki w ogóle, i skąd, jak to się zadziało, że właśnie coś takiego przygotowywałeś, brałeś w tym udział, no bo to jest bardzo fajne.
Marcin: Wiesz co, tak, rzeczywiście realizowaliśmy transmisję z wydarzenia,
które było dostępne i to szeroko, że tak powiem, dostępne, bo poza tłumaczem na język migowy mieliśmy też napisy, które były tworzone na żywo. Natomiast jakby wróćmy do początku tego wszystkiego.
Rzeczywiście to użycie czy dodanie tłumacza na język migowy może być tym wyróżnikiem, o których próbowaliśmy rozmawiać wcześniej, może być wyróżnikiem w takiej transmisji,
bo ja bardzo często, w zasadzie za każdym razem, jak przychodzi do mnie klient i mówi, że chce transmisję, jedna z pierwszych rzeczy, o której go zagaduję i proponuję, to mówię, zróbmy transmisję na język migowy.
I stety, niestety, na 99,9 osób, które mi odpowiada, mówi, ale po co, przecież to obejrzą 3 osoby, nie? Po czym mówię im, że ale takich osób jest w Polsce około miliona, które tego potrzebują i wtedy oni mówią, aha, to pomyślimy, nie? Czasami się to zadzieje, wtedy czasami nie. Natomiast rzeczywiście ta dostępność fajnie, żeby się zaczęła pojawiać przy transmisjach, czy w ogóle przy materiałach wideo.
Dlaczego przede wszystkim?
To był kiedyś dla mnie szok, jak się o tym dowiedziałem, teraz jest bardziej normalne,
ale kiedyś był to szok, jak się dowiedziałem, że osoby głuche de facto nie znają języka polskiego.
Agata: Tak, właśnie byłam ciekawa, czy o tym powiesz, I dla mnie też to był szok.
Marcin: Tak, więc wrzucenie napisów, czy zrobienie napisów do wideo nie rozwiązuje sytuacji, bo nie znają to jest też oczywiście uproszczenie, bo to są osoby, które chodzą do szkoły, uczą się tego języka polskiego, natomiast w większości wypadków dla nich to jest język obcy, to jest jak dla nas angielski, francuski czy niemiecki. I jedna osoba będzie go znała biegle, a druga może mieć z tym problem.
Szczególnie, że składnia języka migowego jest zupełnie inna niż składnia języka polskiego,
więc to nie jest takie 1 do 1 zdanie przełożone na język migowy, tylko ta składnia jest w ogóle też inna, więc oni de facto uczą się innego języka.
Więc jeśli chcemy dotrzeć do takiej grupy, to tylko język migowy, tak naprawdę, i przede wszystkim język migowy, no nie? I ja bym bardzo chciał, żeby ci tłumacze byli dodawani,
byli elementem praktycznie każdej transmisji. Rozumiem, że nie wszędzie i zawsze to się da zrobić, natomiast już tak z czysto technicznego aspektu nie jest to super trudne, żeby to zrobić nawet w prostej transmisji, bo bardzo dużo tłumaczy na język migowy dzisiaj jest przystosowana do tego,że u siebie w biurze czy w domu mają po prostu mini studio, w którym mają lampy, zapalają, mają kamerę, zapalają sobie światło i mogą spokojnie jakby połączyć się, tak jak my w tej chwili się łączymy na jakimś zoomie czy mitsie, oni się mogą połączyć do transmisji, którą na przykład ja chcę robić do jakimś webinaru i po prostu jednym z takich okienek w tej transmisji może być tłumacz, który będzie na żywo tłumaczył to, co się dzieje podczas tego wydarzenia.
To nie musi być od razu całe wielkie studio, gdzie mamy greenscreen, kamery, super światło, nałożenie tego tłumacza, tak jak w telewizji, że to tło za nim jest wycięte itd. to środki na zamiary.
Przede wszystkim ważne, żeby ten przekaz dotarł do osób, które tego mogą potrzebować. I na początek takie nawet zdzwonienie się z takim tłumaczem jest w zupełności wystarczające. A gdzieś tam w przyszłości, jak to zacznie ewoluować, wtedy można kombinować, jak to zrobić lepiej.
Natomiast konferencja, którą my robiliśmy, to rzeczywiście była konferencja skierowana do osób nie tylko głuchych, ale generalnie z niepełnosprawnościami. Dlatego też tam były napisy. I ta akurat była konferencja zrobiona w taki sposób, że tłumacz był na miejscu, więc miał swoje stanowisko, właśnie takie profesjonalne z grinskrinem,
ze światłem, z kamerą. Spod kamerą miał podgląd, gdzie widział wszystkie prezentacje.
Miał dodatkowy, tak jak ja mam w tym momencie słuchawki, miał słuchawki, gdzie słyszał to, co się dzieje na wydarzeniu itd. I oczywiście był dorzucony do transmisji. Dodatkowo były robione napisy na żywo. Była zewnętrzna firma, która tworzyła te napisy i my je dodawaliśmy do transmisji. I całość wydarzenia oczywiście w sieci można było oglądać z napisami i z tłumacza na język migowy, a na wydarzeniu dodatkowo były dostawione telewizory, na których ten tłumacz i napisy też były dodatkowo wyświetlone. Więc jeśli ktoś na sali przyszedł i potrzebował tego tłumacza na język migowy albo potrzebował napisów,
to mógł z tego skorzystać. Wtedy też jeszcze była, ale to już jakby poza transmisją, wpięta pętla indukcyjna dla osób, które mają na przykład aparaty słuchowe i wtedy się wpinają do tej pętli i mogą sobie bez problemu wszystko słyszeć. Więc tam to był full service, że tak powiem.
Agata: Tak, i to, co mówisz, że milion osób, które języka migowego na transmisjach potrzebują, ale my często zapominamy, że my dając i ułatwiając życie osobom z różnymi trudnościami, podbijamy troszeczkę też serca ich rodzin, przyjaciół, osób, które są dookoła nich, bo pokazujemy, że hej, my jesteśmy dla wszystkich, nie tylko dla wybranych, co już zresztą powiedziałam. Więc to jest dużo szerszy zasięg, niż tam tylko liczba niepełnosprawnych.
Marcin: Zdecydowanie w ogóle ta, nazwijmy to jakby społeczność, jest na maksa wdzięczna. I jeśli trafiają się wydarzenia, czy trafiają się jakieś imprezy stacjonarne, ale też wydarzenia online, które są dostosowane do nich, to naprawdę odbiór tych osób jest mega pozytywny. Są wdzięczną publicznością, może w ten sposób. Nie są wdzięczni za to, że gdzieś ktoś o nich pomyślał, bo na co dzień telewizja na przykład totalnie ma w pompce to, co takie osoby, poza głównym wydaniem wiadomości czy jakichś programów informacyjnych, to tak naprawdę tego nie ma. Mnie po prostu krew zalewa, jak ja widzę, że tłumacz na język migowy ma obowiązek, już nie pamiętam w tym momencie jaki procent, ale tam jest dokładnie określony ustawowo procent materiałów, które mają u nich być prowadzone z tłumaczem na język migowy. I mnie krew zalewa, jak ja na przykład odpalam telewizję o 5, 6, czasem mi się zdarzyło nawet o 4 rano, i ja widzę, że tam wszystkie programy mają tłumacza na język migowy. Ale kto to wtedy ogląda?
Żeby spełnić ustawowy wymóg, że zrobiliśmy, w ciągu dnia ileś procent programów miało tego tłumacza, natomiast później nie ma tego, po co, przecież spełniliśmy wymóg ustawowy.
Mnie po prostu doprowadza to do szewskiej pasji, to jest straszne, jak tak można robić.
Ale mniejsza o telewizję, więc ja naprawdę jestem wielkim zwolennikiem tego, żeby tego typu tłumaczy dorzucać do transmisji. To nie jest jakiś super duży wydatek, szczególnie przy większym wydarzeniu, a można to zrobić też zdalnie, ten tłumacz nie musi być na miejscu.
I naprawdę docieramy wtedy też do fajnej nowej grupy odbiorców de facto. I to, mówiąc już tak bardzo, patrząc ze strony kasy zasięgów, żeby to brzydko nie zabrzmiało, ale docieramy do grupy, która jest totalnie niezaopiekowana w tej chwili. Więc te zasięgi też na teraz mogą być dużo fajniejsze niż będą za kilka lat na przykład, nie?
Agata: Dokładnie, no to tutaj jeszcze nie ma tak głośno o tej dyrektywie, która wejdzie w czerwcu 2025, związana z właśnie dostępnością czy to e-commercu, czy wielu biznesów i wtedy to się stanie obowiązkiem. A my, jak ktoś już myśli na zaś, to może być jako pierwszy, nie? I ten pierwszy zawsze zbiera najwięcej.
Marcin: Tak, dokładnie tak. Mówię teraz, tak jak wspomniałem, naprawdę tych transmisji można ze świecą szukać. Najczęściej, jak są, to są to transmisje prowadzone przez sektor publiczny. Bo oni są ustawowo zmuszeni do tego, żeby to po prostu było.
Czyli nie wprost, bardziej muszą ten materiał wideo sprawić, żeby on był dostępny, więc mogą to spełnić w ten sposób, że po konferencji czy jakimś wydarzeniu udostępnią wideo z napisami i to spełnia warunki ustawy. Natomiast bardzo często tego tłumacza się dorzuc,
a co zresztą to ma sens, bo jak robimy konferencję, albo konferencję prasową, to dlaczego miałby tego tłumacza nie być? Natomiast sektor prywatny jest na razie na maksa oporny, ale widać, że jest jakieś światełko w tunelu, bo nawet jak patrzę sobie na telewizję i reklamy, które się tam wyświetlają, to są już reklamy, które tego tłumacza posiadają. Jeśli jakaś żabka czy…
Ja mogę mówić nazwę marek tutaj?
Agata: Oczywiście.
Marcin: Więc jeśli jakaś tam żabka czy… Rossmann chyba nie, ale powiedzmy,
te sieci powoli zaczynają tego tłumacza dorzucać, no to umówmy się, oni tego nie robią najczęściej z poczucia dobrego serduszka, jakby widzą też w tym potencjał po prostu.
Agata: Tak, tak, tak. Ja tutaj cały czas podkreślam, że biznes to biznes i musi zarabiać i na tym też można…
Nie fajnie to brzmi, ale też można zarobić, po prostu zwiększając zasięgi, docierając do większej liczby osób.
A powiedz, czy jakieś rozwiązania dla osób niewidomych? No i oczywiście oni słyszą,
można też dopowiedzieć coś, co się dzieje w tle, ale np. nie widzą slajdów tego, co się dzieje dookoła. Czy tu są jakieś rozwiązania?
Może widziałeś, a może już miałeś okazję przetestować, wdrożyć?
Marcin: Na ten moment w mojej wiedzy, którą mam, z tego, co się orientuje i wydarzenia, przy których pracowałem, też ze specjalistami z tej dziedziny, to raczej się ogranicza do tego, żeby zarysować na początku wydarzenia, co się będzie działo, w jakiej przestrzeni, jak to wygląda i jak to całe wydarzenie będzie działać.
Czyli robi się audiodeskrypcję, czyli opis tego całego przedsięwzięcia gdzieś na początku.
Natomiast później ewentualnie dorzuca się rzeczy w stylu weszła pani Katarzyna na scenę,
pani Katarzyna jest ubrana tak, tak i tak, natomiast rzadko się spotykają z tym, żeby to było praktykowane.
Najczęściej ta audiodeskrypcja ogranicza się do początku wydarzenia i później już jej raczej się nie stosuje. Tak samo przy slajdach, raczej się ich nie opowiada w żaden sposób, w sensie nie ma narratora do tego. Natomiast kwestia tego, żeby uczulić wtedy prelegentów,
czy osoby, które opowiadają na dany temat, że mówią też do osób, które są niewidome, więc nie mogą mówić, że tak jak państwo widzicie na slajdzie po prawej stronie, tylko muszą bardziej opisowo w to wejść i wyrobić sobie ten nawyk, żeby powiedzieć, na slajdzie po prawej stronie widzicie państwo wykres, w którym pierwszym słupku mamy coś, w drugim coś, w trzecim coś, żeby to jednak było bardziej opisowe z ich strony. Natomiast to jest kwestia edukacji i wyczulenia tych prelegentów.
Natomiast, jak mówię, z kwestii audiodeskrypcji, spotkałem się z tym, że raczej się stosuje na początku, później już raczej nie. Może się to zmieni w czasie, bo to są kwestie, które cały czas gdzieś ewoluują i to nie ma tak, że dzisiaj ktoś przyjął jakąś zasadę i tak będzie przez najbliższe 30 lat, to cały czas gdzieś się zmienia i ewoluuje. Więc kto wie, może się to gdzieś rozwinie bardziej.
Agata: Jeżeli ktoś tego będzie słuchał i będzie miał pomysł na biznes i właśnie wykorzystać to, żeby robić takie rozwiązania, też umożliwiające, załóżmy, opowiedzenie tego, co jest na slajdach, albo ułatwiające prelegentom prowadzenie swoich prezentacji, to ode mnie taka prośba, żeby dawać opcję wyłączenia tego.
To trochę egoistyczne jest z mojej strony, ale w telewizji polskiej kiedyś coś było włączone u mojej mamy w telewizorze. I tam była w tym programie audiodeskrypcja i dla osoby nieprzyzwyczajonej faktycznie to trudno się oglądało, dlatego że dialogi były pomieszane z tym, że “a teraz Szymon gwałtownie stał i podszedł do drzwi, nie odwracając się do Kasi”. “Kasia ma smutne oczy” i ja rozumiem, to jest super, super, że to jest, tylko żeby była opcja wyłączenia tego też, bo to z kolei mam takie poczucie, że to zrazi osoby widome, widzące, widome, widzące, przeciwko temu, że nie będą tego chciały, że to jest zbędne, utrudniające i zrobi więcej złego niż dobrego.
Marcin: Zgadzam się, w sensie ciężko, jeśli ktoś jest nieprzyzwyczajony, bo większość nas nie jest przyzwyczajona, to bardzo ciężko słucha się tego typu filmu czy nagrania, gdzie ta audiodeskrypcja jest.
Z problemem można, jeśli ktoś by kiedyś chciał coś takiego robić, są technologiczne sposoby na to, żeby to po prostu wyłączyć. To nie jest nic skomplikowanego, to się bardzo łatwo da zrobić. To się nie różni niczym od transmisji w kilku językach, możesz się przełączać pomiędzy językiem polskim, angielskim i niemieckim. Jeśli robisz transmisję z kilkoma ścieżkami językowymi, to jest nieco innego jak dodatkowa ścieżka audio. To jest do ogarnięcia.
Może nie w domowym zaciszu, na zoomie, tak jak my sobie tutaj siedzimy i chcemy zrobić prosty webinar, ale przy większych wydarzeniach jest to jak najbardziej do ogarnięcia. To super, w telewizji by mogli też to wprowadzić. Ale to jest kwestia telewizora, to trzeba w telewizorze wyłączyć.
Agata: A, no widzisz, to już teraz będę… Na pewno sprawdzę następnym razem. Na pewno będę szukała tej opcji.
A tak już na koniec, powiedz mi, takie trzy rady dla osób, które chcą zacząć działać z transmisjami, nie wiem, webinarami, cokolwiek, może sprzedażą właśnie jako e-commerce, to od czego zacząć, na co zwrócić uwagę, czy takie jakieś tipy?
Marcin: Przede wszystkim zaczynałbym, mówimy sprzętowo, zaczynałbym z tym, co mam w tej chwili. Absolutnie nie dokupowałbym sprzętu, niepotrzebnie. Szczególnie, że nie wiemy, czy nam to wypali i czy to pójdziemy dalej. A umówmy się, ten sprzęt pod transmisję do najtańszych nie należy. Więc głupio trochę zainwestować dość spore pieniądze po to, żeby po trzech czy czterech takich wydarzeniach rzucić to w kąt. Więc zaczynałbym od tego, co mamy.
Doczytałbym sobie tylko pod kątem merytorycznym, jak sobie to ustawić. Czyli jeśli mam, na przykład, chcę korzystać z kamery z laptopa, to nie stawiałbym laptopa na biurku i się nad nim nachylał, tylko położyłbym go na książkach, żeby ta kamera z monitora była mniej więcej na wysokości moich oczu. Żeby było mniej więcej to samo, co ja mam na przykład w tej chwili, jak do was czy do ciebie mówię, że ta kamera jest na wprost mnie, a nie gdzieś tam z dołu, z jakiegoś dziwnego kąta. Więc poczytałbym sobie o tego typu rzeczach, jak to poustawiać, żeby to ładnie wyglądało. To nie musi być jakoś żyleta filmu hollywoodzkiego, to po prostu musi ładnie wyglądać, musi być ładnie skomponowane, a to naprawdę nie są trudne rzeczy. To po jednym, dwóch poradnikach można ogarnąć.
Później, jak się to rozwinie, to spoko, można inwestować w sprzęt. Taki mały protip ode mnie od razu. Jeśli już ktokolwiek w ogóle coś będzie chciał kupić, to nie kamera, absolutnie nie, nie żaden aparat, to zostawmy na później, kupmy światło. To jest podstawa. Dobre światło, jedna nawet lampa. Ja w tym momencie jestem oświetlony jedną lampą przy naszym wydarzeniu. Przy tym, jak my rozmawiamy. Jedna lampa zrobi bardzo fajny obrazek, nawet z telefonu.
Ja to sobie kiedyś też testowałem, że ten sam kadr zrobiłem na świetle zastanym, bez żadnego świetle słonecznym. Potem zasłoniłem wszystkie okna, odpaliłem jedną lampę i to milion razy lepiej wyglądało. Więc jeśli już coś w ogóle ktoś chce kupić, to światło i ewentualnie jakiś prosty mikrofon, tyle.
To na początek wystarczy, żeby to ładnie wyglądało, światło wystarczy i mikrofon, żeby było nas dobrze słychać.
Druga rzecz to jest to, o czym już trochę mówiliśmy dzisiaj, czyli żeby zrobić sobie research, porządny research, zastanowić się, o czym ja w ogóle chcę opowiadać, co ja chcę zrobić. Czy to ma być webinar, na którym będę się dzielił wiedzą, czy po prostu chcę usiąść z moją społecznością i z nimi pogadać. Bo też przecież coś takiego można zrobić. To nie musi być od razu merytoryczny live z prezentacją i przekierowujący na sprzedaż. Trzeba się zastanowić, gdzie i w jaki sposób ja przede wszystkim tę transmisję chcę wykorzystać. Jeśli już do tego siądę, żeby to po prostu miało ręce i nogi, takie, że ja wiem, że na przykład chcę robić transmisję, w której chcę ze swoją społecznością po prostu porozmawiać.
I przy okazji oni poznają trochę lepiej mnie, bo live ma też to do siebie, że ciężko coś ukryć, ciężko coś wyedytować, wyciąć, zmienić. Jak palnę coś głupiego, to ludzie będą wiedzieli, że palnąłem coś głupiego. Niekoniecznie musi być złe, że coś palnąłem głupiego, ale zobaczą mnie z innej strony niż nawet na takim video-marketingu, gdzie to wszystko jest ustawione, światło, kamera, wszystko jest wyedytowane i przygotowane. Ale do meritum.
Dobrze zrobić sobie taki research i zastanowić się, gdzie i do czego ja tę transmisję chcę wykorzystać. I trzecia, najważniejsza rzecz z tego wszystkiego, to testy, testy, testy, testy. W sensie, zanim pierwszy raz odpalimy transmisję na żywo, warto sobie to wszystko przetestować, ustawić sobie ten kadr, podpiąć sobie mikrofon, zrobić sobie skrypt tego, o czym chcę opowiedzieć. Prosty skrypt, to nie musi być scenariusz telewizyjny z czasówkami, to może być proste, od punktów wypisanie, co w którym momencie chcę opowiedzieć, co jest mega istotne, bo później stres w czasie takiej transmisji, a ten skrypt zawsze jest pomocny, bo mogę do niego zerknąć i powiedzieć, aha, jestem tu, teraz to.
I testy. Podłączyć sobie to wszystko i zrobić testową transmisję. Wiele platform, jak Facebook czy YouTube, pozwala na zrobienie, Instagram zresztą też, od niedawna, pozwala na zrobienie testowych transmisji, takich, które są dostępne tylko dla mnie, albo dla osób, którym to udostępnie. Więc można zrobić takiego testowego live’a, albo po prostu się nagrać na kamerze czy na aparacie, odpalić to sobie później i zobaczyć, jak to wygląda, czy popatrzyć się, czy się czuje przed tym kamerą swobodnie, czy nie, czy wszystko dobrze słychać, czy wszystko dobrze widać, czy może coś zmienić w tym kadrze, nie wiem, bo ustawiłem kadr, a nagle zobaczysz, że tu jakiś kwiatek z głowy gdzieś wystaje. Wiem, że ten kwiatek trzeba na drugi raz wziąć i przestawić gdzieś indziej. I pokazać tego live’a komuś, czy to współpracownikowi, czy jakiś zaufany u sobie, powiedzieć, popatrz, obejrzyj.
To nie musi być godzina gadania, niech to będzie 5-10 minut, ale obejrzyj, zobacz, co myślisz. I przyjąć też tę krytykę wtedy, zobaczyć, co ktoś podpowie, że warto byłoby zmienić. Ale też przetestować sobie po prostu tę transmisję. Zobaczyć, czy mi się w żadnym momencie Internet nie zerwie. Bo jak robię z telefonu, to może się okazać, że w tym miejscu, w którym sobie wybrałem, że będę robił transmisję, ten zasięg Wi-Fi w domu jest najgorszy. Może tak być. I wtedy ta transmisja będzie się zrywać i będzie zanikać. Więc trzeba wtedy znaleźć inne miejsce. Albo podpiąć, jeśli robię to z komputera, to podpiąć sobie Internet po kablu.
To są wszystko rzeczy, które trzeba przetestować i sprawdzić, po to, żeby w momencie, kiedy już będę gotowy i będę wiedział, że chcę to robić, a robię to samodzielnie, to po prostu wiem, że to odpalę i nie będę się musiał aż tak martwić o technikalia. Bo najgorsza rzecz, która może się wydarzyć, to po prostu wchodzisz na żywo, szczególnie kiedy chcesz zrobić jakąś bardziej rozbudowaną formę, jakiś fajny webinar, do którego się przygotowywałaś 2 tygodnie. Siadasz, odpalasz i nagle po 2-3 minutach nagle zaczyna ci coś szwankować. Stres jest wtedy potworny. Szczególnie, że jeszcze jak jesteś na początku tej drogi, to ciężko ci czasem może wykminić, gdzie jest problem, jak to szybko naprawić, jak to rozwiązać itd. Stres jest potworny.
Przerabiałem to kiedyś na swoim webinarze, więc wiem. Ale to akurat wtedy zawiódł mnie sprzęt, który miałem, szybko sobie podmieniłem na inny i pojechałem. Ale stresu było, bo kamera działała, wszystko działało. W momencie, kiedy odpaliłem nadawaj na żywo, to mikser wideo stwierdził, że nie będzie pokazywał wideo. I trzeba było go zrestartować i zmienić na inny. Ale takie rzeczy też się dzieją. Na to się trzeba przygotować, że live ma to do siebie, że potrafi się coś dziać dziwnego czasami. Oczywiście, czym prostszy setup, tym tych wpadek i problemów będzie mniej.
Natomiast testy. Po prostu, żeby zobaczyć, jak to działa, jak to funkcjonuje. Żeby też mieć taką swobodę i pewność tego, że kiedy już wejdziesz na żywo, to będziesz wiedzieć, że jak ci ludzie napiszą, że coś gorzej słychać, to wiesz, że np. mikrofon trzeba przepiąć trochę wyżej, bo ostatnio, jak nagrywałaś testowego live’a, to on też był niżej, było gorzej słychać. To był taki wtyk w komputerze. Wiesz, że musisz docisnąć kabelek bardziej. Tego typu rzeczy, żeby sobie to wszystko posprawdzać.
Czyli podsumowując, z jednej strony ograniczyć zakupy, z drugiej strony zrobić research, żeby wiedzieć, o czym chcę opowiadać. I z trzeciej strony to wszystko ze sobą połączyć i przetestować.
Agata: A jak nie chcemy sami, to można się do ciebie zgłosić.
Marcin: Można.
Agata: I wspominałeś, że masz kursy na stronie. Nie sprawdziłam, z jakiej tematyki.
Czy właśnie z tego nagrywania transmisji online, czy inne tematyki?<?b>
Marcin: Wiesz co, nie tyle kursy, co oferuje szkolenia i konsultacje. Czyli jeśli ktoś… Najczęściej klienci przychodzą do mnie w dwóch tematach, albo są przed zakupem sprzętu i chcą po prostu skonsultować, czy to, co sobie wymyślili, i ten sprzęt, który sobie znaleźli, jest OK, albo po prostu nie wiedzą, jaki sprzęt kupić. Opisują mi wtedy, co chcą robić. I po prostu dopieram ten sprzęt pod ich realizację.
A z drugiej strony są to osoby, które przychodzą i chcą się nauczyć obsługi sprzętu i od zera nauczyć robienia tych transmisji. Dowiedzieć, jak skonfigurować platformę Facebook, YouTube, czy jakąkolwiek inną, jak wypuścić ten sygnał na tę platformę, jak połączyć kamerę, mikrofon z jakimś laptopem jeszcze, żeby zrobić taki miks kilku źródeł obrazu, na co trzeba uważać itd. Online-owo jestem w stanie tego nauczyć, ale też prowadzę szkolenia takie stacjonarne, gdzie wtedy przyjeżdżam i sobie bierzemy taką kamerę, pokazuję, jak kadrować, w jaki sposób to ustawić, jak ustawić światło przy różnych realizacjach. Ten to jest trochę bardziej rozbudowany.
Agata:Super. To na pewno, jak zawsze, podlinkuję w notatkach do ciebie. Namiary będą. Dziękuję ci bardzo za inspirującą rozmowę. Pewnie jeszcze byśmy mogli godzinę rozmawiać o możliwościach w e-komercie albo dostępności, bo to z mojej strony są takie ukochane tematy. No i co? Życzę powodzenia dalszego w transmisjach i także dostępnych transmisjach.
Marcin: Trzymaj się. Dzięki wielkie za zaproszenie. Do zobaczenia gdzieś w sieci po drodze. Na razie. Cześć.
Agata: Pa.
Dziękuję ci za wysłuchanie naszej rozmowy. Mam nadzieję, że zainspirowała cię lub zmotywowała do spróbowania swoich sił w transmisjach online. Odpowiednich oczywiście do branży, w jakiej działasz. Linki do materiałów, o których wspominamy, oraz namiary na Marcina znajdziesz na achmieleska.com łamane na 117. A teraz trzymaj się radośnie i niech uśmiech i konwersja będą z tobą.